Rodacy !!! Na nas wszystkich przyszedł dzień próby. Nasz Jaśnie Wielmożny Pan Gajowy z Budy Ruskiej ledwo uszedł z życiem. Na Ukrainie, gdzie pojechał z wizytą został zaatakowany… jajkiem. Groźnego bandytę natychmiast bohatersko obezwładniła straż prezydenta, pokazując po raz kolejny, że PAŃSTWO POLSKIE ZDAŁO EGZAMIN.
Bronisław Komorowski po wyjściu z łuckiej katedry pw. Apostołów Piotra i Pawła, po mszy świętej zatrzymał się, by uściskać i przywitać zgromadzonych, by epatować swoim autorytetem i rubasznością. Wtedy to właśnie podszedł mężczyzna i rozgniótł prezydentowi jajko na ramieniu.
W mediach oczywiście rozpacz. Larum grają… Chciałem jednak uprzejmie zauważyć, że zewsząd słyszymy o „obrzuceniu jajkami prezydenta”. Ach jak to dramatycznie brzmi prawda? Biedny człowiek został obrzucony jajami przez stado bandytów. Tymczasem jeden chłopak podszedł, rozgniótł jedno jajko i już. O co ta cała afera? Po pierwsze to „jaki prezydent taki zamach” a po drugie, to bulwersowałby atak na prezydenta właśnie. Tymczasem jajko rozgnieciono na człowieku o znamionach prezydenta.