Wspólnota Anglikańska właśnie formuje duchownych, którzy będą mieli powołać do życia Pogański Kościół Chrześcijańsko-Centryczny. Że co takiego…??? To jedyna możliwa reakcja każdego rozsądnego człowieka. Chodzi o utworzenie „Kościoła”, który będzie skupiał także osoby nie będące chrześcijanami. Przede wszystkim pogan. Jak się domyślam chodzi o brytyjskich wyznawców druidyzmu oraz innych okultyzmów. Oczywiście chrześcijaństwo ma pozostać rdzeniem nowego jakże pokracznego tworu pseudo-eklezjalnego, jak zapewniają sami zainteresowani. Ma to niby przyciągnąć pogan do chrześcijaństwa. 

Wyobraźmy sobie teraz, że oto nasz rodzimy episkopat któregoś pięknego dnia wpada na rewolucyjny pomysł, aby utworzyć wspólny „Kościół” razem ze słowiańskimi rodzimowiercami. W kościołach, pardon – świątyniach ( może chramach? ), obok krucyfiksów były by postawione także wizerunki Światowida oraz Trygława. Niemożliwe? U Anglikanów jednak możliwe. Do ich kościołów chodzi bowiem już tak mało ludzi ( prawie nikt ), że muszą się uciekać do tworzenia nowego tworu para-kościelnego, by jeszcze kogokolwiek sobą zainteresować. Już tak między nami, to przyznam się uczciwie, że też nie chodziłbym do kościoła z biskupkami czy biskupami jawnymi gejami. Doradca nowego przedsięwzięcia – pastor Steve Hollinghurst, uzasadniając potrzebę wdrożenia tego poronionego pomysłu, przyznaje bez kozery, że sam przez wiele lat eksperymentował z różnymi wyznaniami i duchowościami alternatywnymi, zanim zdecydował się zostać chrześcijaninem i właśnie ze względu na swoje doświadczenia poświęca swoją uwagę duchowym poszukiwaniom innych ludzi. Cóż, osobiście mogę to skomentować jedynie w ten sposób, że zarówno pastor Hollinghurst jak i cała Wspólnota Anglikańska żyją w jakiejś alternatywnej rzeczywistości…

Kuba Szylkiewicz 

na podstawie: marucha.wordpress.com