Nowe wydanie Gazety Wyborczej. foto: tuskwatch.pl
Nowe wydanie Gazety Wyborczej. foto: tuskwatch.pl

„Debata po Debacie” na TVP INFO gdzie wieloletni dziennikarz Gazety Wyborczej Paweł Wroński przypuścił żenujący pseudo atak na kandydatów na urząd Prezydenta, dosłownie chwilę wcześniej prezentujących swoje poglądy w istotnych dla Polski kwestiach, pokazuje jak stanowisko większości dziennikarzy głównego nurtu jest przewidywalne, nie mające tak naprawdę z dziennikarstwem nic wspólnego, polegające bardziej na robieniu PR-u reprezentującemu jedyną 'słuszną’ opcję polityczną.

Przypomnę kim jest pan Paweł Wroński:
„W 2014 prezydent Bronisław Komorowski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.” Dodajmy, że Gazeta Wyborcza niedawno przyznała Bronisławowi Komorowskiego tytuł „Człowieka Roku”, a cała ceremonia ma się odbyć na 9 dni przed drugą turą wyborów czyli 15 maja. Szkoda tylko, że ten „Człowiek Roku” Gazety Wyborczej jako jedyny nie stawił się na debatę pomimo, że ciągle powtarza jak mantrę jak to zgoda jest ważna – a sam nie potrafi kulturalnie stawić czoła kontrkandydatom w sposób niezwykle arogancki wymigując się od debaty.

Dlaczego uważam, że krytyka pana Wrońskiego wobec kontrkandydatów panującego nam Prezydenta była żenująca? – bo podstawowy argument p.Wrońskiego, tępy zresztą jak zardzewiały kozik brzmi: „kandydaci nie potrafią porozumieć się między sobą.” Przecież to kłamstwo i manipulacja!
Primo: pan Braun z wieloma swoimi przedmówcami się w wielu kwestiach zgodził, co wielokrotnie zresztą podkreślał zapraszając nawet do Rady Prezydenckiej gdyby został wybrany. Inni kandydaci całkiem rozsądnie raz się zgadzali, raz nie – to przecież normalne. Poza tym primo e ultimo: w debacie  kandydatów na prezydenta do złudzenia przypominającej formułę teleturnieju 'Jeden z dziesięciu’ przecież nie chodziło o to, żeby się między sobą zgadzali – bo nie taki był zamysł tego programu, gdyż każdy z konkurentów prezentując swoją wizję uzdrowienia Polski, chciał się zaprezentować jak najlepiej na tle innych kandydatów i wręcz dziwnym byłoby gdyby mieli jeden program i we wszystkim się zgadzali – tak to tylko w mediach reżimowych rysujących obraz jednego słusznego kandydata, który gardzi pozostałymi kandydatami zakładając z góry, że się dostanie do drugiej tury, bo tylko na debatę w drugiej turze się godzi. Jak to nazwać? – arogancją władzy,szantażem,a może pogardą dla 10 kandydatów, którym nie zamierzał w ogóle dać szans? Tylko, że w tym wypadku sam sobie prezydent Komorowski nie dał szansy i wykluczył siebie samego z wyścigu o fotel prezydencki.

Czy Polacy wyciągną właściwe wnioski? – szczerze w to wątpię, bo przecież w większości niepolskie media już wybrały za nich. Czwarta władza musi dbać o interesy tych, których reprezentuje – by polityka zagraniczna Polski była mniej więcej w takiej proporcji polska jak media w Polsce.