Ruch Narodowy znalazł się w sytuacji przełomu. Nasi poprzednicy także przeżywali kryzysy np. roku 1908 (odejście „frondy” od Dmowskiego), roku 1934 (powstanie ONR) czy roku 1942 (rozejście się NOW i NSZ). Ówczesne postaci znane dzisiaj z pomników także uczestniczyły na żywo w gorących sporach prowadzących niekiedy do podziałów…
W tych dniach prezes RN odwołał wiceprezesa wcześniej kandydującego na prezydenta z jego urzędu, współczesny ONR ogłosił odejście od Ruchu Narodowego, a Sekcja Kobiet RN zmieniła nazwę na Narodową Organizację Kobiet. Wszystko to na tle kandydowania grupy kluczowych działaczy Ruchu Narodowego z list Komietetu Wyborczego Wyborców Kukiz’15, co wsparte zostało uchwałami Zarządu Głównego i Rady Politycznej RN.
Kto ma rację w tym sporze? Przypomnę wprzódy dawną sentencję łacinników wziętą od św. Tomasza, iż „bonum arduum est”, czyli: dobro jest rzeczą trudną. Jako członek Zjednoczenia Chrześcijańsko – Narodowego przez lat dwanaście i przez sześć lat poseł na Sejm RP z cała mocą mogę potwierdzić, iż dobro jest doprawdy rzeczą trudną.
Chwyćmy jednak byka za rogi! Otóż ja jeszcze przed pierwszą turą wyborów prezydenckich byłem zwolennikiem porozumienia środowisk wspierających pięciu tzw. antysystemowych kandydatów na prezydenta. Chciałem rozpocząć od „trzech panów K.” (Kowalski – Korwin – Kukiz), dodając najbliższego nam ideowo Brauna oraz mec. Wilka. Wielu wtedy miało do mnie pretensje, że chcę takiej koalicji, ja zaś odpowiadałem, iż cechą koalicji jest to, iż gromadzi nie identycznych, ale różniących się od siebie pod różnymi względami, lecz zgadzających pod jakimś ważnym względem. Jednocześnie świadomie chciałem koalicji aż pięciu środowisk, aby równoważyły się wzajemnie i nie pozwalały na dominację jednego nad pozostałymi!
Przez chwilę była szansa na taką koalicję, ale głośny spór Pawła Kukiza i Janusza Korwin – Mikkego uniemożliwił to i postawił Ruch Narodowy w trudnej sytuacji. Wtedy rozpoczęły się negocjacje narodowców tylko z Pawłem Kukizem na warunkach przezeń postawionych. W ramach KWW Kukiz’15 nasi kandydaci poddani zostali decyzjom ośrodków zewnętrznych wobec Ruchu Narodowego, które samodzielnie wybierały kandydatów do współpracy. Jednocześnie nie powstał program polityczny, który zawierałby wątki proponowane przez Ruch Narodowy w jego dotychczasowych programach wyborczych (z wyborów do parlamentu Europejskiego oraz z wyborów prezydenckich).
Wobec tej sytuacji zaprotestował wiceprezes RN i narodowy kandydata na prezydenta Marian Kowalski, zadając pytania o naturę tego projektu politycznego i ogłaszając rezygnację z kandydowania. Jego oświadczenie wywołało ogromny rezonans w mediach społecznościowych i mnóstwo komentarzy wyrażających solidarnośc z jego postawą. Zaproponowałem wtedy uchwałę Zarządu Głównego, wedle której „wszyscy potencjalni kandydaci będący członkami Ruchu Narodowego gotowi są zrezygnować z kandydowania, gdyby poważne pytania zostały zignorowane lub odpowiedź na nie była niesatysfakcjonująca”. Uchwała miała podkreślać dobrą wolę narodowców przy budowie wspólnych list wyborczych, a nawet stwierdzać, iż „osobista decyzja naszego kolegi była podejmowana samodzielnie i na własną odpowiedzialność”, ale też stwierdzać, że „nie można przejść obok tego oświadczenia obojętnie gdyż Marian Kowalski jest postacią symboliczną dla Ruchu Narodowego i jego głos brzmi donośnie jako słowa płynące od serca przejętego sprawami Ojczyzny”, więc „dlatego prosimy Pawła Kukiza o odpowiedź na pytania zadane przez Mariana Kowalskiego i ponowione przez Ruch Narodowy – nie w imię partyjnej licytacji, ale dobra naszego wspólnego komitetu wyborczego”.
Ta uchwała nie została przyjęta, następnie Marian Kowalski wzmocnił i zradykalizował swoją krytykę RN i KWW Kukiz’15, a w konsekwencji prezes RN Robert Winnicki odwołał go z wiceprezesury. Rada Polityczna RN podjęła dużą większością głosów uchwałę co do zasady akceptującą kandydowanie z list KWW Kukiz’15.
Ze swej strony proponowałem bardziej ostrożny tekst, iż „warunkiem minimalnym takiej koalicji byłaby wspólnota ideowa i programowa w podstawowym zakresie dotyczącym polskiego interesu narodowego; celem optymalnym byłaby koalicja zainteresowanych środowisk, w której Ruch Narodowy byłby suwerennym koalicjantem samodzielnie decydującym o własnych kandydatach parlamentarnych”, zaś „ani warunek minimalny (wspólnota ideowa i programowa), ani tym bardziej cel optymalny (koalicja suwerennych podmiotów) nie zostały osiągnięte”. Jednak w odróżnieniu od najbardziej radykalnych koleżanek i kolegów proponowałem proponowałem, aby „zgodnie z zasadą realizmu politycznego Ruch Narodowy udzielił poparcia kandydatom zaproszonym na listy KWW Kukiz’15 oraz wezwał wszystkie struktury terenowe do zaangażowania w zbiórkę podpisów i kampanię wyborczą”.
Osobiście nie będę kandydował z list KWW Kukiz’15. Dobrze życzę wszystkim kandydującym narodowcom oraz bardzo żałuję, iż w tych wyborach w ogóle nie wystartuje Marian Kowalski.
Rozważam swoje decyzje wyborcze. Kandydowałem w swoim życiu w roku 1991, 1993, 2001 (skutecznie), 2005 (skutecznie), 2007, 2009 i 2014, ale kandydować nie muszę. Podczas dzisiejszego posiedzenia Rady Politycznej RN powstał pomysł powołania komietu wyborczego Ruchu Narodowego w celu startu w wyborach do Senatu RP przeze mnie i być może innych kolegów. Gdyby tak się stało, nie byłbym zapewne głównym pretendentem do zwycięstwa, ale być może dla Ruchu Narodowego warto? A nawet więcej niż dla Ruchu Narodowego, bo dla sprawy polskiej…