Marian Kowalski należy do grona kandydatów, którzy już zebrali wymagane sto tysięcy podpisów. Jest nawet lepiej, bo należy do wąskiego grona kandydatów niezależnych od partii parlamentarnych, którzy na pewno wezmą udział w wyborach.

Wygląda na to, że spoza grona parlamentarnego tylko kilka osób przekroczy wysoką stutysięczną barierę, a Marian Kowalski będzie wśród nich. Gorzej, że media szerokiego zasięgu poważnie traktują tylko kilkoro kandydatów, a pozostałych raczej jako dziwactwa i anomalie. To bardzo przykre i pokazujące pogardę wyjałowionych elit wobec żywego narodu.

Z punktu widzenia warszawskich dziennikarzy Marian jest ochroniarzem, który bodaj bezprawnie ubiega się o urząd zarezerwowany dla koneserów republiki okrągłęgo stołu. Tymczasem kandydat Ruchu Narodowego jest głosem polskiej ulicy przeciwko politycznej mafii. Mam nadzieję, że po 26 marca, gdy na placu boju pozostanie policzalna grupa kandydatów, Marian Kowalski zostanie dopuszczony do prawdziwych debat i zacznie być słuchany z uwagą. Wtedy mamy szansę na zaintrygowanie opinii publicznej i zauważalny wzrost poparcia wyborczego.