Co może łączyć Polskę, ISIS, nacjonalistyczną ukraińską partię polityczną i japońskiego blogera? Według pierwszego programu telewizji białoruskiej zorganizowanie 25 marca „krwawych zamieszek” w Mińsku, co miałoby prowadzić do zamachu stanu na Białorusi.

Choć brzmi to nieprawdopodobnie, białoruski wymiar sprawiedliwości zatrzymał w tej sprawie 20 osób. Za „utworzenie nielegalnej zbrojnej grupy” grozi im wieloletnie pozbawienie wolności. O sprawie poinformował portal belsat.eu.

Do „krwawych zamieszek” w Mińsku 25 marca ostatecznie nie doszło dzięki „profesjonalnej” postawie białoruskich służb. Jak podkreślają w dokumencie dziennikarze białoruscy, w trakcie demonstracji 25 marca „ludzi zabierano w elegancki sposób z ulicy, bez użycia gazu i armatek wodnych, jak w krajach demokratycznych”.

Wcześniej służby przechwytywały transporty broni, materiałów wybuchowych i ostatecznie aresztowały „bojowników” – członków organizacji „Biały Legion”. To właśnie ta organizacja jest głównym bohaterem reporterskiego materiału dziennikarzy białoruskiego pierwszego programu telewizji pt. „Biały Legion czarnych dusz”. Okazuje się jednak, że rzeczona organizacja nie istnieje od przeszło 17 lat.

Z nagrania dowiadujemy się, że prowokatorzy mieli zdobyć wychowanie w polskich obozach, a wspierać i finansować miała ich między innymi Polska. W przeprowadzeniu zamachu dopomóc miałby walczący w Donbasie oddział im. Dżochara Dudajewa oraz tajemniczy japoński bloger Szamil Tsuneoka, który rzekomo walczył w szeregach ISIS i pojawia się we wszystkich zapalnych miejscach na świecie.

Według ekspertów, zatrzymani w sprawie „Białego Legionu” mogą trafić do więzień na wiele lat w sprawie, która wydaje się wyjątkowo niezręcznie zmontowaną manipulacją. Jeżeli nie będzie szerszej reakcji Zachodu, być może część z tych ludzi zostanie skazana.