Unijna komisarz z Platformy Obywatelskiej Elżbieta Bieńkowska po raz kolejny nie potrafiła utrzymać języka za zębami. Po niemieckich mediach przyszedł czas na donosy w rodzimej „Gazecie Wyborczej”.

„Niestety, Polska, oprócz deklaracji, że wreszcie wstaliśmy z kolan, robi niewiele. W tej chwili nie ma żadnej pozycji negocjacyjnej, żadnego sojusznika, może poza Węgrami, ale i to w ograniczonym zakresie. Bo Węgry podtrzymują dialog z Unią i cały czas są w kontakcie z Komisją Europejską, na wszystkich możliwych poziomach” – powiedziała.

„Mamy nie tylko spór o łamanie praworządności, ale też sprawę wycinki w Puszczy Białowieskiej. Szykowana jest ustawa o mediach, która może oznaczać uderzenie w niezależne gazety, telewizje, portale. Rząd chce też całkowicie kontrolować organizacje pozarządowe. (…) Nie ma ekipy, która otworzyłaby tyle wojennych frontów z instytucjami unijnymi. To jest sytuacja dramatyczna dla Polski” – stwierdziła.

Zdaniem Bieńkowskiej nie należy stawiać znaku równości pomiędzy polskim rządem a społeczeństwem, które jest bardzo proeuropejskie. „Polska to nie rząd PiS. I ja nigdy nie będę bronić łamania konstytucji, bo to jest wbrew interesom państwa polskiego. Unia to jest nasz wspólny dom, wspólnota, której celem jest pomyślność wszystkich jej członków. Unia to przecież także Polska” – podkreśliła.