Black Friday, święto wyprzedaży już jutro. Branża odzieżowa między innymi dzięki takim akcjom odnotowuje 2% wzrost rocznie jak podaje Global Fashion. W wyniku czego w 2002 roku warta była 1 bilion, wzrastając do aktualnej wartości 2,5 biliona dolarów. Ubrania z pozoru nieszkodliwe, przez wielu uważane za przykład najlepszego recyklingu, ponieważ wykorzystywane latami, później są przekazywane dalej. Nie podejrzewamy ich o odbieranie nam wody lub czystego powietrza.

Zanieczyszczenie środowiska nieodłączną częścią produkcji ubrań.

Jednak to już przy produkcji jednej bawełnianej koszulki zużywa się 2 700 litrów wody, którą jedna osoba wypije w ciągu 2,5 roku.  Produkcja bawełny to około 23 mln ton rocznie, z czego 1 tona potrzebuje 250 000 litrów wody. Czyni to branże odzieżową jedną z najbardziej wodochłonnych działalności, gdyż sama produkcja dżinsów zużywa 35% wody.

Jej obecność przy produkcji powoduje kolejne zagrożenia jakimi są toksyczne substancje przedostające się do niej. Przykładowo rolnictwo bawełny odpowiada za wykorzystanie szkodliwych środków owadobójczych w 24% i pestycydów w 11%, stanowiąc jedynie 3% światowych gruntów ornych.

Podczas samej produkcji dochodzi do wielu etapów jak m.in. pozyskiwanie surowca, wytwarzanie tekstyliów czy farbowanie, przy wykorzystaniu toksycznych chemikaliów. Zakłady wykonujące je często nie przestrzegają przy tym podstawowych zasad postępowania z nimi. Wpływa to na narażenie osób pracujących w tych chemicznych oparach na problemy zdrowotne takie jak rak, zaburzenia psychiczne, deformacja czy ataki serca. Ma to także wpływa na samych konsumentów, którzy mogą dostać alergii, podrażnień i nie tylko.

Efektem takiego postępowania jest również produkcja 10% CO₂ oraz 20% toksycznych ścieków w skali globalnej jak wynika z raportu Europejskiej Komisji Gospodarczej (EKG). Stanowi to, więc większy poziom zanieczyszczeń niż ten wytwarzany przez morską żeglugę i loty międzynarodowe łącznie. Dodatkowo według firmy doradczej McKinsey, proces tworzenia 1 kg materiału przyczynia się do powstania około 23 kg gazów cieplarnianych.

Łańcuchy dostaw zyskiem dla producentów i stratą dla środowiska oraz pracowników.

Jednym z istotniejszych problemów stanowi tzw. łańcuch dostaw. Polega on na wykonywaniu poszczególnych etapów w wielu odległych częściach świata, pomiędzy którymi dane materiały i chemikalia są przewożone. Najbardziej pracochłonne etapy są przenoszone do krajów rozwijających się, gdzie jest taniej, a normy ochrony środowiska są niskie. Opłacalne natomiast odbywają się w Europie i innych krajach rozwiniętych. Przez co ciężko określić ilość firm przyczyniających się do realizacji towaru, gdyż fabryki podzlecają działania kolejnym, a te kolejnym. Skutkuje to brakiem całkowitej kontroli produkcji pod względem stosowanych środków, warunków pracy, a także praw pracowników.

Szerokie nadużycia w stosunku do pracowników udowodniła organizacja Clean Clothes Polska w swoim raporcie. Anonimowa ankieta wśród pracowników ukazuje, że zarabiają oni głodowe pensje (szacunkowo 2-3% z ceny w sklepie) i żyją na skraju ubóstwa. Nieprzestrzegane są również ich normy czasu pracy, prawo do urlopu czy zwolnień chorobowych. Pracują w niebezpiecznych i szkodliwych warunkach, często są też ofiarami przemocy fizycznej. Nie posiadają także prawa do związków zawodowych, które mogłyby przeciwdziałać. Aspekt ten jest bardzo znaczący, gdyż standardy reprezentowane w branży odzieżowej dotyczą 20% globalnej siły roboczej. Jak wynika z raportu EKG, 1 na 6 osób na świecie pracuje w tym przemyśle, a 80% z nich to kobiety. Bieda oraz niechęć fabryk do zatrudniania osób powyżej 40 roku życia, zmusza dzieci do wczesnego porzucenia szkół. Większość z nich ma skończone zaledwie pięć klas.

Kampanie konsumenckie jako źródło zmian.

Mimo działań wielu organizacji na całym świecie nadal wielu producentów nie przestrzega międzynarodowych standardów prawnych i tych krajowych. Potwierdza to raport organizacji Clean Clothes Polska, wytykający banglijskim szwalniom łamanie ich własnego prawa. Skutkiem lekceważenia przepisów było zawalenie się fabryk w Bangladeszu w 2013 roku. W budynku Rana Plaza mieściło się kilka fabryk działających dla wielu znanych marek, mimo to warunki były tragiczne i zginęło ponad 1 134 osoby.

Po tym wydarzeniu wielu konsumentów zaczęło sprawdzać skąd jest dany towar, z jakich substancji oraz w jakich warunkach go tworzono. Oprócz wiedzy dotyczącej konkretnego produktu, domagali się również informacji związanych z pracownikami. Z pozoru małe działania przyczyniły się do większej świadomości firm, które zaczęły wprowadzać zmiany i ponosić odpowiedzialność za szkody np. poprzez wypłacanie odszkodowań. Reakcje klientów są najbardziej efektywne, gdyż to wizerunek wśród konsumentów jest decydujący dla marki. My każdego dnia decydujemy o tym jaką strategie przyjmie firma, ponieważ poprzez zakup produktów dajemy znać czego oczekujemy. Wybierając produkty z certyfikatami np. GOTS czy Fairtrade, wspieramy firmy, które dbają o warunki społeczne i ekologiczne. Posiadanie go przez rolnika wytwarzającego surowiec oznacza dodatkowo, że otrzymuje on cenę minimalną, a także premię społeczną. Dzięki temu nie musi się zabezpieczać przed ewentualnymi stratami wykorzystując m.in. nasiona modyfikowane genetycznie, pestycydy czy nawozy. Mają oni pewny zarobek i dodatkowe źródło, które mogą przeznaczyć na rozwój.

Fast fashion jako przyczyna wzrostu odpadów na świecie.

Jednak aby zapobiec zwiększającej się ilości odpadów i toksyn, trzeba powstrzymać stojącą za tym nadprodukcję ubrań tzw. fast fashion. Jak informuje Fundacja Kupuj Odpowiedzialnie, sklepy takie jak ZARA czy H&M produkują rocznie średnio 16/20 kolekcji, czyli jedną na dwa i pół tygodnia. Półki w sklepach po brzegi wypchane są produktami, a za nimi są już nowe. Wszystko co ładne czy modne jest kuszące, ale to właśnie popyt z naszej strony napędza produkcje. Jak wynika z raportu EKG w Stanach Zjednoczonych 12,7 milionów ton ubrań rocznie trafia do śmieci. Kupujemy 60% więcej niż w roku 2000, choć  40% z tego nie używamy.

Przeciwieństwem tego działania jest slow fashion, kierujące się zasadą aby kupować z rozwagą tylko to co potrzebujemy, zwracając przy tym uwagę na składy i trwałość ubrań. Global Fashion Agenda podaje, że to właśnie jednosezonowość ubrań sztucznie napędza konsumpcjonizm, gdyż zużycie odzieży spadło o 36% w ciągu ostatnich 15 lat.

Nowe materiały i działania tworzące zrównoważoną modę.

Na  przeciw tym oczekiwaniom zaczynają wychodzić producenci przez co skład i jakość staje się lepsza. Oprócz tego walczą oni z już zalegającymi odpadami, poprzez recykling np. butelek PET, zużytych opon, sieci rybackich czy banerów reklamowych. Upcykling czyli twórcze przerabianie ma szeroki zakres możliwości. Coraz więcej produktów ma nietypowe materiały, ale dzięki temu zyskują nowe funkcje jak np. ubranka dla dzieci, które rosną z dzieckiem.

Stosuje się również naturalne tworzywa jak np. bambus lub pinatex, czyli część roślin ananasa, który wygląda jak skóra. Ważne jest jednak, aby działań z wykorzystaniem naturalnych farb, technologii laserowych czy materiałów biodegradowalnych było więcej. To wszystko sprowadza się jednak do terminu zrównoważonej mody, który określa system produkcji zgodny z zasadami społecznymi oraz ekologicznymi. Dlatego w piątek oprócz sklepów warto zajrzeć na wydarzenie organizowane przez Fundację Kupuj Odpowiedzialnie „ Naprawmy modę w czarny piątek”, by dowiedzieć się więcej.