Nie widać końca nagonki na lekarzy, którzy podpisali się pod Deklaracją Wiary i odmawiają wykonywania zabiegów sprzecznych z własnymi poglądami i podstawowymi zasadami etycznymi. Najnowszy przykład tej nagonki, to próba zdyskredytowania profesora Bogdana Chazana, który odmówił wykonania aborcji.
Profesor Chazan jest Dyrektorem Szpitala Św. Rodziny w Warszawie. Tygodnik „Wprost”, w najnowszym numerze opisuje sytuację kobiety w 25 tygodniu ciąży, która chciała dokonać aborcji ze względu na zdiagnozowane liczne wady głowy, twarzy i mózgu czego konsekwencją ma być śmierć dziecka zaraz po urodzeniu. Profesor Chazan odmówił wykonania aborcji powołując się na klauzulę sumienia, nie podał również alternatywnej placówki, w której zabicie nienarodzonego dziecka byłoby możliwe. W zamian jednak, miał obiecać opiekę podczas ciąży, porodu i po porodzie oraz poinformował, że jest możliwość skorzystania z hospicjum prenatalnego dla dzieci. Cytowana przez tygodnik matka, sugeruje również że profesor próbował odwlekać w czasie aborcję, tak by minął termin jej legalności. Jak miał to robić? Według „Wprost”, domagając się wyników kolejnych badań. Rodzi się pytanie, czy czymś zdrożnym jest to że lekarz chce mieć stuprocentową pewność odnośnie stanu zdrowia człowieka, któremu grozi unicestwienie.
Okazuje się, że profesor Chazan nie ma prawa swobodnie odmówić nawet bezpośredniego udziału w uśmiercaniu dziecka. Minister Arłukowicz skierował bowiem sprawę profesora Chazana do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Usłyszeliśmy, że „Jeśli potwierdzi się, że mogło dojść do złamania prawa, zwrócę się do prokuratury o wyjaśnienie sprawy”. Tak się jednak składa, że polskie prawo mówi o konieczności udzielenia pomocy w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia, oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki. Czy są dowody na to, że nie dokonanie natychmiastowej aborcji zagrażało zdrowiu lub życiu matki? Oczywiście ustawa o zawodzie lekarza w przypadku odmówienia wykonania usługi obliguje go do wskazania miejsca, gdzie taki zabieg można wykonać bez problemu ale w tej akurat sytuacji byłbym bardzo ostrożny. My nie mówimy jakiejś tam operacji. Wyskrobanie dziecka, to nie jest usunięcie kurzajki. Chodzi o pozbawienie życia człowieka.
Ostatecznie pozostaje jeszcze coś takiego jak civil disobedience a więc obywatelskie nieposłuszeństwo. Jest to działanie wbrew prawu, ale z przekonaniem że łamane przepisy naruszają istotne dla łamiącego to prawo wartości. A my w tym przypadku nie mówimy o jakimś tam urojeniu czy subiektywnych poglądach a o wartościach uniwersalnych, o życiu drugiego człowieka, zwłaszcza tak bezbronnego jak dziecko w łonie matki.
Dodajmy, również że człowiek podobnie jak aparatura są zawodne. Każdy może pomylić się w ocenie. Zawsze istnieje również szansa na cud, na przeżycie ciężko chorego dziecka. W tym przypadku również tak zapewne było. Żadna diagnoza nie jest ostateczna. Natomiast dokonując aborcji z miejsca pozbawiamy takiej szansy niewinne dziecko. Dlatego należy bronić ludzi pokroju profesora Chazana. Sprzeciwiać się nagonce i pluciu na nich jadem. Dla takich ludzi, dziecko w łonie matki nie jest jakimś bezosobowym „płodem”. Nie przedmiotem a podmiotem, człowiekiem. W przeciwieństwie do swoich adwersarzy, profesor Chazan nie chce bawić się w Boga i nie chce dysponować cudzym życiem. I za to należy Mu się ogromny szacunek.