Ostatnio na naszym portalu pisaliśmy o presji „Gazety Wyborczej”, w wyniku której prokuratura może ścigać uczestników marszy przeciwko tzw. uchodźcom. To nie jedyna krucjata prowadzona przez funkcjonariuszy z Czerskiej.

Na marszu antyimigracyjnym, który odbył się we Wrocławiu pojawił się ksiądz Jacek Międlar. Kapłan niezwykle odważny, który nie bał się publicznie przemawiać do tłumu. Przemawiał ostro, bez fałszywej poprawności i porwał tłumy.

Będą o was mówić, że jesteście faszystami! Ja często słyszę, że jestem księdzem faszystą. Bzdura! Niech sobie gadają. Potrzebujemy męstwa i odwagi, ale nie od Allaha i lewaków. My nie atakujemy, my bronimy się przed inwazją, przed atakiem ze Wschodu, który jest idealnie zaprogramowany – mówił ks. Jacek.

Tak odważne świadectwo wywołało pianę na pyskach czerwonych redaktorów. Towarzysz Jacek Harłukowicz pyta w tytule swojego paszkwila: „Kto zatrzyma księdza? Brał udział w ksenofobicznym marszu”.

W tekście znajdziemy informacje, że zaniepokojenie „zaangażowaniem” się księdza wyraziła Kuria oraz szkoła, w której bohaterski kapłan uczy. Rodzi się pytanie, czy towarzysze z Czerskiej mieli udział w zakapowaniu niewygodnego duchownego? Nie zdziwiłbym się.

Wszak dzień wcześniej ten sam zapieniony furiat – Harłukowicz pisał o księdzu z Wrocławia per: „Kapłan nienawiści”. Opisał bardzo dokładnie każde zachowanie księdza Jacka. I tak np. dowiadujemy się, że „krzyczał też z ONR-owcami „Chwała wielkiej Polsce!” i dziękował im za poświęcanie się dla ojczyzny”. Prawda, że skandal? No dla tych czerwonych marionetek z „Zaborczej”, skandalem było to na pewno.

Zaraz, zaraz… „Kapłan nienawiści”? Cofnijmy się o kilkadziesiąt lat. Do paszkwila na ks. Jerzego Popiełuszkę autorstwa Jerzego Urbana. Ten stary komuch pisał: „W kościele księdza Popiełuszki urządzane są seanse nienawiści”. Ponadto nazywał ks. Jerzego „politycznym fanatykiem sterującym zbiorowymi emocjami”.

Prawda, że podobnie? Zaiste, piękne wzorce mają szczekaczki z Czerskiej.

Ale wróćmy do współczesności. Nasz medialny ubek – Harłukowicz – śledzi nawet wpisy bohaterskiego duchownego na blogu i portalach społecznościowych, a następnie skrzętnie donosi co tam wyczytał. Z oburzeniem przytacza również jedno z kazań o tematyce imigranckiej, które wygłosił ks. Międlar. Kazanie po, którym inny konfident (oczywiście anonimowy) miał złożyć skargę do proboszcza.

Na koniec mamy informację, która musiała szczególnie zaboleć sługusów Michnika. Otóż jak czytamy, niepokorny kapłan: „stwierdził, że z „Gazetą Wyborczą” rozmawiać jednak nie będzie i nie życzy sobie, byśmy cytowali choć jedno jego zdanie”.

A czegoś się nieszczęsny redaktorzyno spodziewał? Porządni ludzie z donosicielami nie gadają. Długo zastanawiałem się, jaki pseudonim mógłby ten pan nosić w PRL-u. Myślę, że TW WYPIERDEK byłby adekwatny.

A ks. Jackowi Międlarowi życzę wszystkiego najlepszego. Będę modlił się w Jego intencji, a także o to by Polska miała jak najwięcej takich duszpasterzy. Wasz głos jest potrzebny. W chwili próby, w czasie kiedy ważą się losy Europy i Polski potrzebujemy donośnego głosu z ambony!

Edit: Udało mi się skontaktować z księdzem Międlarem. Napisał, że atak na Jego osobę jest ogromny, ale „wsparcie Boga i dobrych ludzi bezcenne!”. Ponadto prosił, bym napisał iż: męstwo pochodzi od Jezusa Chrystusa – co z pełnym przekonaniem niniejszym czynię.

Edit 2: Dziś o 18 w parafii księdza Jacka odbędzie się msza. Dowiedziałem się, że ma na niej zjawić się… „Wyborcza”. Serdecznie zapraszamy.

A ja ze swojej strony zastanawiam się czy nasłani funkcjonariusze wejdą do Kościoła, czy też może wzorem swoich poprzedników m.in. z ZOMO będą trwać przed świątynią oczekując na zakończenie nabożeństwa.