Profesor Sławomir Cenckiewicz ujawnił dokumenty, które rzucają nowe światło na wydarzenia z 17 kwietnia 1995 roku w budynku przy ul. Wojska Polskiego w Gdańsku. Chodzi o wybuch gazu, który zabił wówczas 21 osób.

Historyk, powołując się na swojego informatora, pisze, że wybuch ten mógł być upozorowaną akcją UOP-u, która miała na celu przechwycenie dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy.

Prokuratura uznała po zdarzeniu, że sprawcą katastrofy był mieszkaniec z parteru, który zginął na skutek wybuchu.

Informator Cenkiewicza miał powiedzieć, że „wybuch gazu w Gdańsku był operacją UOP-u, zaś ofiary niezamierzonym wypadkiem przy pracy”.

„W zawalonym bloku mieszkał płk. Adam Hodysz, którego ekipa prezydenta Lecha Wałęsy z delegatury UOP-u w Gdańsku podejrzewała o przetrzymywanie kopii dokumentów agenturalnych Wałęsy/’Bolka’” – relacjonuje historyk. Jego rozmówca miał mu powiedzieć, że wybuch gazu został upozorowany, aby ewakuować mieszkańców i wejść do mieszkania Hodysza.

„Przesadzili, budynek się zawalił i zginęli ludzie. Ale do mieszkania i tak weszli” – stwierdził Cenckiewicz, który miał usłyszeć od Adama Hodysza: „nie chcę mówić o Wałęsie, bo przez niego ledwie życia nie straciłem”.

„Tyle razy mówiłem, że sprawa Wałęsy ma wiele pięter i wymiarów, i że nie da się tego przykryć i zakończyć nawet ‘teczkami Kiszczaka’” – podsumowuje historyk.