Ruch Narodowy

Radio TOK FM oraz Gazeta Wyborcza, zorganizowały debatę prezydencką w Lublinie „Słysz swoje miasto”. Oficjalnie, mógł w niej wziąć udział każdy kandydat, który zgłosił swój start. Niestety cenzorskie zapędy organizatorów doprowadziły do tego, że zaproszony nie został Marian Kowalski. Kandydat Ruchu Narodowego na debacie się jednak zjawił i zażądał dopuszczenia do głosu.

W debacie udział początkowo mieli wziąć obecny prezydent Lublina Krzysztof Żuk (PO, ) Grzegorz Muszyński (kandydat PiS) Dorota Polz-Gruszka (kandydatka Lubelskiej Lewicy Razem) oraz Piotr Kowalczyk (komitet Wspólny Lublin), kandydat PiSu nie zjawił się jednak w Centrum Kultury, gdzie odbywało się spotkanie.

Chwilę po rozpoczęciu debaty do studia przy burzy oklasków wszedł kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta Lublina – Marian Kowalski. Licząc zapewne na to, iż prowadząca zachowa się zgodnie z demokratycznymi standardami stanął z boku, spokojnie czekając na reakcję. Po chwili jednak do Kowalskiego podszedł jeden z organizatorów – który miał nakazać mu zajęcie miejsca na widowni. Kandydat Ruchu Narodowego zapytał zebraną widownię, czy jako wyborcy uważają, że ma brać udział w debacie. Odpowiedzią były oklaski i okrzyki potwierdzające. Kiedy prowadząca mimo to, odmówiła dopuszczenia Kowlaskiego do debaty i nakazała mu zajecie miejsca na widowni, rozpoczęła się kłótnia z kilkoma widzami.

Prowadząca przerwała debatę i stwierdziła: „My właśnie dlatego, nie zapraszamy kandydatów takich ugrupowań, właśnie ze względu na tego typu zachowania” a po chwili wytłumaczyłą również słuchaczom, że „podjęto decyzję by nie zapraszać do debaty przedstawicieli ugrupowań, które stosują przemoc słowną lub fizyczną”.

No cóż, szkoda w takim razie że organizatorzy stosują tę zasadę wybiórczo. Zaproszono bowiem przedstawiciela PO – partii, z której wywowdzi się król chamstwa i agresji słownej oraz fizycznej Stefan Niesiołowski czy przedstawicielkę lewicy, z którą sympatyzują choćby Janusz Palikot czy Grzegorz Gruchalski, który niedawno nawoływał do „topienia księdza”.

Wobec tego, że prowadząca trwała w roli cenzora – Marian Kowalski opuścił debatę komentując ironicznie, że oto mamy obraz „25 lat wolności”.

Kiedy po kilkunastu minutach do debaty dopuszczono widownię, przedstawiciel Obozu Narodowo – Radykalnego zapytał wszystkich zebranych kandydatów co myślą o niedopuszczeniu Kowalskiego do debaty. Dwaj kandydaci odpowiedzieli, że nie są organizatorami debaty i nie odpowiadają za to co się na niej dzieje, jednak kandydatka lewicy stwierdziła, że „po tym co tu zobaczyła można się obawiać o bezpieczeństwo uczestników”.

Po całej sytuacji Kowalski mówił, że „Gazeta Wyborcza” manipulowała informując czytelników że weźmie on udział w debacie a gdy się zjawił – nie został dopuszczony do głosu.