W ostatnich dniach zanotowano kilka incydentów z Rosjanami w roli głównej. Chodzi m.in. o tajemniczy telefon do polskiej ambasady w Rosji i rosyjskiego drona nad budynkami rządowymi.
MON nakazało wdrożenie specjalnych procedur przez to, że do polskiej ambasady w Moskwie zadzwoniła kobieta z informacją o planowanym zamachu, który ma być przeprowadzony na polskim morzu.
Informatorka nie przedstawiła się. Powiedziała, że zamach zostanie przeprowadzony na morzu przy użyciu statku, po czym rozłączyła się. Ambasador nie zbagatelizował sygnału i skontaktował się z urzędnikami MON-u. „Mam nadzieję, że jest to jeden z tych fałszywych, głupich alarmów i osoba, która to zgłosiła, zostanie zidentyfikowana i przykładnie ukarana. Nie zmienia to faktu, że zgłoszenie traktujemy obecnie bardzo poważnie. Zapewniam, że tam, gdzie pływają nasi marynarze, gdzie są nasze statki, tam jest przestrzegany bardzo wysoki reżim bezpieczeństwa” – powiedział poseł PiS-u Michał Jach, przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej.
Informacja o potencjalnym zagrożeniu trafiła na wszystkie statki, na których pływają polscy marynarze. Standardowe procedury wdrożyła także Polska Żegluga Morska.
Inny incydent miał miejsce w Warszawie, gdzie służby mundurowe zatrzymały obywatela Rosji, który sterował dronem latającym nad siedzibą Prezesa Rady Ministrów. Rosjanin usłyszy zarzuty związane z naruszeniem prawa lotniczego w Polsce.
„Funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu dostrzegł latającego drona. Informację o tym niezwłocznie zgłosił dowódcy zmiany. Dowódca zlokalizował operatora i na miejsce wysłał patrol. Operator drona został poproszony o sprowadzenie go na ziemię. Okazało się, że osoba ta jest obywatelem Federacji Rosyjskiej” – stwierdziła rzeczniczka BOR-u Natalia Markiewicz.
„Zatrzymaliśmy cudzoziemca w związku z naruszeniem prawa lotniczego, chodzi o artykuł 212. Czyn, którego mężczyzna się dopuścił, jest zagrożony karą pozbawienia wolności do pięciu lat” – powiedział rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek.
Nietrudno wyobrazić sobie, że miejsce dla drona mogło zostać wybrane przez Rosjanina nieprzypadkowo. Rosyjskie służby i prowokatorzy najwyraźniej nie śpią.
Teraz pojawia się pytanie, czy to prowokacja wielkiego brata z za dużej kałuży, czy może Ruscy coś szykują.
Inna sprawa, że policjanci wypuścili operatora drona.