W sobotę w Krakowie odbyła się pikieta ruchu Pro – Prawo do Życia. Tym razem było bardzo nerwowo, doszło również do rękoczynów.

O 15 jesteśmy z powrotem . Mamy wroga. Demonstrują opłacone szmaty prezentując płody aborcyjne. Kierownikowi osobiscie wyplacilem piąchę. Wracam o 15 i rozpierdalam tą pikietę. Na razie byłem sam kto ze mną o 15 Kraków – taki tekst pojawił się na facebookowym profilu sprawcy.

Któż mógł nim być? Wykolejeniec spod budki z piwem? Recydywista na przepustce? Okazuje się, że „znany” i „uznany” muzyk – Maciej Maleńczuk.

Podczas pikiety zostałem zaatakowany przez Macieja Maleńczuka. Początkowo krzyczał na mnie i innych wolontariuszy, następnie podszedł do mnie, wyrwał mi transparent i rzucił o ziemię. Mój protest rozwiązał uderzeniem mnie pięścią w lewą część żuchwy – opowiada Łukasz Konieczny, pro-lifer z Krakowa.

W styczniu 2015 roku Maleńczuk w jednym z wywiadów powiedział: Lubię się grzebać w ponuractwie. Dlatego palę marihuanę, czasami zażywam narkotyki i czasem też się upijam, bo na trzeźwo świat jest nie do przyjęcia.

Wszystko jasne. Pytanie, czy mając dowód w postaci wpisu bandyty, organy ścigania postąpią tak, jak powinny?