1. Co sądzisz o eutanazji ?

Michał Górski: Eutanazja to po prostu morderstwo, choć jednocześnie mam szacunek dla ludzi ciężko chorych, którzy cierpią tak mocno, że tęsknią wręcz za śmiercią a co za tym idzie za końcem swoich męczarni. Niestety, uważam że to Bóg jest Panem życia i śmierci i to On powinien podejmować decyzje na temat długości naszego życia. Należy zwrócić również uwagę na fakt, że na eutanazji najbardziej zależy środowiskom postępowym. Legalizacja i dopuszczenie eutanazji prowadziłoby do wielu nieodwracalnych nadużyć. Nie mam wątpliwości, że byłaby wykorzystywana do uśmiercania niewygodnych osób, do „pozbywania” się „obciążenia” w postaci „stetryczałych, zasuszonych staruchów” przez młode wyzwolone małżeństwa. Im starsi ludzie zawadzają, przeszkadzają w realizowaniu swoich pasji i zachcianek. Wystarczy spojrzeć na to co dzieje się choćby w Holandii. Tam o eutanazji decydują „osoby trzecie”. Przychodzi morderca ze strzykawką i pod pozorem szczepionki uśmierca nieświadomych tego seniorów. Jedyną szansą zapobieżenia rozprzestrzenienia się morderstw na życzenie jest całkowity, prawny zakaz eutanazji. Powinno się za nie karać podobnie jak za morderstwo.

Damian Kowalski: Eutanazja to kolejny postępowy pomysł którego chcą wrogowie naszego społeczeństwa, jeśli eutanazja będzie legalna da to wiele możliwości osobom które chcą się w prosty sposób pozbyć człowieka, nie potrafię sobie wyobrazić jak można pozwolić komuś umrzeć. To Bóg decyduje kiedy odejdziemy ztego świata, człowiek nie może o tym decydować, gdyż to się skończyć może tylko katastrofą dla wielu ludzkich istnień.

Paweł Kubala: Jestem przeciwko każdemu morderstwu, nawet, jeżeli jest ono uzasadniane rzekomemu ulżeniu w cierpieniu. Medycyna idzie do przodu, mamy znakomitych specjalistów, wiele sposobów na wsparcie w cierpieniu – zarówno medycznych, jak i psychologicznych, a więc nie powinniśmy się uciekać do aż tak drastycznych.

Dominik Cwikła: Uważam, że jest to uderzenie w godność człowieka – prosty sposób, by pozbyć się chorego członka rodziny i położyć rękę na jego majątku. Ponadto jest to część eugeniki. Jestem absolutnie przeciwny, poza przypadkami, gdy ciało podtrzymywane jest przy życiu wyłącznie przez aparaturę, zaś kora mózgowa jest martwa. Wtedy zdaje się rzeczywiście nie istnieje możliwość uratowania takiej osoby. Niemniej tutaj powinien wypowiedzieć się lekarz lub ktoś lepiej obeznany w temacie, gdy człowiek de facto jest naprawdę martwy.

Kuba Szylkiewicz: Eutanazja moim zdaniem jest zbrodnią podwójną, ponieważ jest morderstwem oraz samobójstwem jednocześnie. A polski kodeks karny przecież przewiduje karę za pomoc w samobójstwie, no czyż nie? Jest sytuacją ze wszechmiar patologiczną, kiedy lekarz może zabić pacjenta w majestacie prawa! Pomijając już to, eutanazja jest szczególnie niebezpieczna, ponieważ stwarza możliwość do ogromnych nadużyć. Hasła mówiące o „zabijaniu z miłosierdzia”, „uldze w cierpieniu” etc. to tylko nic nie warte tromtadracje. W krajach w których jest ona legalna, stanowi niestety asumpt do tzw. kryptanazji. Dajmy na to w takim eutanazyjnym „raju” czyli w Królestwie Niderlandów deklaracja woli ( popełnienia eutanazji ) zaczyna się od słów „proszę o pomoc”. Właśnie tam dochodzi do tak kuriozalnych sytuacji, kiedy to np. kierowca ciężarówki w wypadku samochodowym złamał obie nogi i nawet groziła mu ich amputacja, w związku z czym powiedział do lekarza na miejscu wypadku „proszę o pomoc”. Durny lekarz pomyślał, że chodziło mu o wolę eutanazyjną, bo „pewnie nie będzie chciał żyć bez nóg”, więc zamiast ratować jego zdrowie, bo życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo, na miejscu dokonał eutanazji. Mało tego! Badziej skrajny przykład: Dwoje rodziców poszło ze swoją ośmioletnią córką do lekarza, która chorowała na niewydolność nerek. Ten powiedział, że ich ubezpieczenie tego nie obejmuje, więc rodzice na poczekaniu zdecywali się na eutanazję swojej córki! Czy ktoś zapytał o zdanie samą zainteresowaną? Więc szanowny pan doktor „dobrodusznie” poprosił dziewczynkę do sąsiedniego pomieszczenia, gdzie dokonał zbrodni eutanazji. Niech mi teraz ktoś powie, który normalny rodzic wysłałby własne dziecko na śmierć? Te oraz inne drastyczne przykłady nt. Eutanazji można odnaleźć w artykule „Eutanazja i kryptanazja w UE”

który osobiście gorąco polecam! Pomijając także tą brutalną prawdę o zbrodni zwanej eutanazją, należy pamiętać, że w krajach, w których jest ona legalna, można bez przeszkód kupić w aptece bez recepty podręczny zestaw do eutanazji i przy jego pomocy dokonać zbrodni. Niby są rozpożądzenia zezwalające na jego sprzedaż wyłącznie pracownikom medycznym, ale jest to martwe prawo, ponieważ żaden ( !!! ) farmaceuta tam nie sprawdza tożsamości klienta, ani czy jest lekarzem, bądź chociaż pielęgniarzem, czy też nie jest. Eutanazja jest zbrodnią na tyle oburzającą, że każdego kto się jej podejmuje, powinno się powiesić na haku za żebro lub wbić na pal. Dla przestrogi dla innych. Na szczęście u nas ta zbrodnia ( w majestacie prawa! ) jest nielegalna i mam nadzieję, że już tak pozostanie do końca świata. Amen. 

Kasper Gondek:Lekarz eutanazji dokonać nie może ze względu na złożoną przysięgę której za nic nie wolno mu złamać. Natomiast jeśli ktoś chce popełnić samobójstwo, to z pewnością znajdzie na to sposób bez pomocy lekarzy.

Dominik Górczak: Trudny i bardzo kontrowersyjny temat. Mnie osobiście wiara zabrania i jestem przeciwnikiem, bo to także zabójstwo jakby na to nie patrzeć…

Krzysztof Reszka: Jestem zdecydowanie przeciwny eutanazji. Ten pomysł jest często narzędziem do sporych nadużyć. Tymczasem człowiek cierpiący potrzebuje ciepła i wsparcia, a nie pozbywania się go. Powinno się wspierać chorych i być przy nich. Często rezygnują oni z myśli o eutanazji gdy czują że dla kogoś wiele znaczą i mają oparcie we wspólnocie.

2. Jak powinna wyglądać kwestia aborcji w Polsce ?

Michał Górski: Parę lat temu byłem w stanie dopuścić aborcję w ściśle określonych przypadkach. W sytuacji gwałtu, w sytuacji choroby płodu i w sytuacji zagrożenia życia matki. Obecnie wykluczam z tych możliwości wadę płodu. Aborcja jest to okrutnym morderstwem, tym straszniejszym i ohydniejszym, że dokonywane na bezbronnej, małej istocie. Polega na rozerwaniu na żywca co wielokrotnie pokazywano na zdjęciach i filmach. Powinno się więc za aborcję karać dożywotnim pozbawieniem wolności. Prawda jest taka, że aborcja to po prostu wymysł feministek i środowisk lewackich. Chcą one mieć wygodne życie bez zobowiązań, chcą puszczać się na prawo i lewo bez konieczności ponoszenia za to odpowiedzialności. Ich gadanie, że troszczą się i dbają o kobiety jest bzdurą. Dramaty kobiet traktują instrumentalnie i wykorzystują dla własnych celów. Normalne kobiety najczęściej nawet w tych trzech przypadkach o których napisałem wyżej po początkowym buncie czy wątpliwościach decydują się urodzić dziecko. Nie mogłyby żyć ze świadomością, że zabiły własne dziecko. Wolą poświęcić nawet własne zdrowie. Jeśli nie są mimo wszystko przekonane to po urodzeniu wątpliwości znikają. Kiedy zobaczy się małą bezbronną istotę zapomina się o wszystkim i przekazuje się jej całą miłość. Należy pamiętać też o kobietach, które nie są w stanie zapewnić dziecku odpowiednich warunków, nie są w stanie go wyżywić czy ubrać. Ale i na to jest rada. Są „Okna Życia”. Są tysiące rodzin czekających na adopcję. Rodzin, które pokochają dziecko od razu. Naprawdę wiele jest możliwości rozwiązania problemów. Najgorszym i tak naprawdę nic nie rozwiązującym jest aborcja czyli po prostu MORDERSTWO.

Damian Kowalski: Aborcja = morderstwo. Ludzie z lewicowych środowisk próbują sobie i nam wmawiać, że zabicie małego człowieka nie jest wcale zabiciem, problem XXI wieku to właśnie to, że nie potrafimy nazwać rzeczy po imieniu. Najgorsze chwile w życiu człowieka są takie gdy musi wybierać, a wie że co by nie wybrał, będzie i tak źle. Taką chwilą jest zdecydowanie czy ratować matkę czy dziecko? To jest najtrudniejsze moim zdaniem w kwestii aborcji.

Paweł Kubala: Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie Brüstle vs. Greenpeace stwierdził, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, a embrion ludzki zasługuje na poszanowanie jego godności i integralności. W takim razie kwestia aborcji w Polsce, czy innym kraju podległym UE, powinna opierać się o to stwierdzenie.

Dominik Cwikła: Zakazana za jednym wyjątkiem – gdy lekarz stwierdzi wyraźnie, że wg wszelkiej dostępnej im wiedzy medycznej dziecko jest zagrożeniem dla życia (nie zdrowia!) matki. Usłyszałem kiedyś pewne ważne zdanie – „Nie można nikogo zmuszać do bycia bohaterem”, zaś oddanie życia za kogoś, nawet za swoje dziecko jest bohaterstwem. Wszelkie inne przypadki, tj. planowana niepełnosprawność dziecka (bo kim jesteśmy, by przepowiadać kim to dziecko będzie i jak się będzie czuło?), poczęcie z gwałtu (czemu winne dziecko? Gwałciciela należy schwytać!) czy inne – absolutnie nie. Ponadto za zabójstwo dziecka (nie lubię używać słowa „aborcja”) w pozostałych przypadkach powinno się ścigać jak za normalne zabójstwo. Szczególnie, jeśli dziecko było Polakiem.

Kuba Szylkiewicz: Osobiście jestem zwolennikiem delegalizacji aborcji z przyczyn „choroby płodu” bądź „wad genetycznych”, czyli aborcji eugenicznej. Nie mamy prawa decydować, które dziecko ma prawo żyć a które nie. To jest eugenika z prawdziwego zdarzenia. Zresztą która matka zdecyduje się na usunięcie „niedoskonałego” dziecka? Przecież wszystkie dzieci trzeba kochać. Jestem także przeciwnikiem aborcji w przypadku gwałtu. Jak to powiedział izraelski historyk z Uniwersytetu w Tel-Avivie Szlomo Sand „dziecko poczęte w wyniku gwałtu, też ma prawo żyć”. Jeśli takie dziecko jest tak bardzo niechciane przez matkę, to zawsze może je oddać do adopcji tuż po porodzie. Przecież nie brakuje bezdzietnych par. Jednocześnie rozwiązany zostałby problem in vitro i ostatecznie byłby „wilk syty i owca cała”. Natomiast co do przypadku zagrożenia życia matki, to myślę, że jest to jedyne pole do jakiejkolwiek polemiki. Tutaj zaczynamy dylemat filozoficzny, którego prawdopodobnie już nigdy nie rozstrzygniemy. Zresztą medyczne autorytety twierdzą, że takie tłumaczenie jest niewiele warte, ponieważ tak naprawdę najczęściej do uratowania są oba życia – matki i dziecka. Natomiast sytuacja kiedy rzeczywiście ciąża stanowi zagrożenie dla życia matki jest sytuacją skrajną i tak rzadką jak przysłowiowa „szóstka w totolotka”.

Kasper Gondek: Dokonanie tzw. aborcji należy karać śmiercią jako morderstwo. Wystąpić mogą oczywiście okoliczności łagodzące, kobiety w ciąży niekiedy nie odpowiadają w pełni za swe czyny. Tak czy inaczej lekarzy – aborcjonistów należałoby wieszać. Gwałt także nie jest wytłumaczeniem dla aborcji, karać należy gwałciciela, a nie dziecko. Podsumowując jest jeszcze jedna okoliczność – w przypadku ciąży mnogich, gdy albo zabije się jedno z dzieci ratując życie pozostałym, albo pozwoli się na śmierć wszystkich; niekiedy należy wybrać mniejsze zło. Osobiście znam osoby które zdecydowały się, pomimo ogromnego ryzyka i minimalnych szans na przeżycie, na utrzymanie ciąży do końca i dziś cieszą się ze swych dzieci. Nie wykluczam jednak, że w pewnych sytuacjach możliwe jest, w ostateczności, poświęcenie jednego życia dla ratowania drugiego.

Dominik Górczak: Wg mnie powinna być ograniczona, tzn. jeśli kobieta jest ofiarą gwałtu lub ciąża realnie zagraża jej własnemu życiu/zdrowiu to może skorzystać z zabiegu usunięcia ciąży. Jednak osoby, które po prostu mówiąc kolokwialnie „wpadły” powinny wyciągnąć wnioski i następnym razem uważać.

Krzysztof Reszka: Aborcja to morderstwo. Właściwie żadna chyba kobieta nie chce aborcji dla niej samej, tak jak chce się zjeść kremówkę czy kupić auto. Raczej „chce” jej tak, jak schwytany w sidła kojot „chce” odgryźć sobie łapę. Mam nadzieję, że każdy prawicowiec zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i w razie potrzeby dołoży wszelkich starań bo wesprzeć, uspokoić a nawet przytulić kobietę, która zastanawia się nad aborcją. Często myśli te pojawiają się pod wpływem strachu, zagubienia, paniki i nacisków ze strony rodziny, fałszywych przyjaciół czy biologicznego ojca dziecka, który okazał się być niedojrzałym chłopcem, co mu zachciało się zabawy w seks.

3. Co sądzisz o in – vitro ?

Michał Górski: Cóż, jeśli chodzi o kwestię in – vitro to nie jestem zwolennikiem konserwatywnego skrzydła i nie do końca utożsamiam się z nauką kościoła. Uważam, że ta sprawa wymaga dyskusji a nie natychmiastowego i bezrefleksyjnego potępienia osób decydujących się na taki krok. Należy zrozumieć ludzi, którzy od lat bezskutecznie starają się o dziecko, pragną tego nad życie, są pewni tego, że obdarzą je bezgraniczną miłością. Dlaczego mają być skazani na wieczną samotność i niespełnienie. Leczenie niepłodności nie zawsze przynosi skutki, na adopcję czeka się często latami. Często jedyną szansą dla takich małżeństw jest in vitro. Należy jednak dostrzec i drugą stronę medalu. Kwestia ta powinna zostać poddana pod dyskusję i ewentualnie obwarowana wieloma wymogami i zasadami, tak by uniemożliwić eksperymenty na zarodkach, ich uśmiercanie czy rozwój „sklepów z dziećmi”, w którym moglibyśmy zażyczyć sobie płeć, kolor włosów czy inne cechy.

Damian Kowalski: In vitro dla wielu kobiet które nie moga mieć dzieci jest to jedyna droga na macierzyństwo, z drugiej strony stoi kościół który mówi, że jest to złe, ja pozostaje po środku tego na razie, gdyż nie mam wystarczającej wiedzy na ten temat.

Paweł Kubala: Uważam, że ta technologia powinna, przynajmniej na razie (a może na zawsze?), być traktowana z daleką rezerwą, jako eksperyment. Jak informuje wiele ekspertów, in vitro może prowadzić do skomplikowanych schorzeń (zarówno w przypadku matki, jak i dziecka), poza tym może się wiązać z dylematami natury etyczno-moralnej. Póki co jestem przeciwny jego rozpowszechnianiu na szerszą skalę

Dominik Cwikła: Jest to bawienie się w Boga. Każda z cywilizacji, która podejmowała się takich „zabaw”, chyliła się ku upadkowi. Zamiast produkowania ludzi, lepiej zainwestować w NaPro technologię, która naprawdę leczy niepłodność i może w prostszy, szybszy, tańszy i o wiele bardziej moralny sposób pomóc zajść kobiecie w ciążę.

Kuba Szylkiewicz: Problem in vitro jest dość skomplikowany. Z jednej strony podnosi się argument o „poparciu dla życia”, ale przecież z drugiej strony zapładnianych poza ustrojowo jest więcej niż jedna komórka jajowa. Później tylko jedna zapłodniona komórka jest arbitralnie selekcjonowana przez lekarza, a pozostałe są utylizowane. Jest sytuacja oburzająca, która jest także morderstwem, ponieważ zapłodniona komórka jajowa i rozwijająca się to już człowiek. Tylko że taka zbrodnia mało kogo oburza, ponieważ mamy tutaj do czynienia „jedynie” z komórkami a nie z ukształtowanym człowiekiem, któremu możemy spojrzeć w oczy. Gdyby wszystkie komórki byłyby wykorzystywane, to jeszcze taka metoda byłaby moralnie akceptowalna. Niekiedy metodę in vitro nazywa się, chyba przez pomyłkę, metodą „leczenia niepłodności”. A ludzie słuchają tego pustego sloganu … i nikt się nie śmieje! To nie jest żadne leczenie niepłodności, tylko najzwyklejsze w świecie sztuczne zapładnianie niepłodnych kobiet. Po in vitro pozostają one tak samo niepłodne jak wcześniej. Natomiast autentyczną metodą leczenie niepłodności jest naprotechnologia i to właśnie ją poleciłbym niepłodnym parom. I nie jest tak kosztowna jak in vitro… Natomiast szczerze irytuje mnie poroniony pomysł naszych „umiłowanych przywódców” dotyczący refundacji zapłodnienia in vitro przez NFZ. Polskiego podatnika nie stać na taki luksus, by bezdzietnym parom fundować bezpłatny zabieg zapłodnienia in vitro. Skoro nasz rząd ma za dużo pieniędzy i nie wie, co z nimi począć, to lepiej już było by, gdyby zamiast in vitro refundował leczenie już żyjących, chorych dzieci, których leczenie nie jest refundowane. Mam tu na myśli chociażby dzieci cierpiące na mukowiscydozę, których leczenie jest niesamowicie kosztowne, a ich rodzice muszą się teraz zadłużać do końca życia, by móc sfinansować leczenie swoich pociech. Ktoś powie za chwilę, że mukowiscydoza jest chorobą nieuleczalną i to nie jest leczenie tylko zaleczanie. Zgadza się, ale to takie dzieci nie mają prawa do refundacji leczenia? Poza tym zaledwie 10% prób podejścia do in vitro kończy się sukcesem. Są to zabiegi niezwykle kosztowne, a dzieci poczęte tą metodą podobno są dużo bardziej narażone na rozmaite choroby genetyczne niż dzieci poczęte tradycyjnie. Czy zatem próby zapłodnienia in vitro naprawdę są nadrzędne względem leczenia dzieci chorych np. na wspomnianą mukowiscydozę? Czy już żyjące, chore dzieci są w czymś gorsze od dzieci, które mogą zostać dopiero poczęte, ale wcale nie muszą?

Kasper Gondek: In-Vitro, z wyłączeniem zapładniania mnogiego (zabijanie „zbędnych” zygot), nie jest niczym złym. Nie wolno jednak za nic dopuścić do dotowania tego typu zabiegów. Podobnie zresztą jak niewolno dotować leczenia cukrzyków, przeszczepów płuc czy innych medycznych procedur.

Dominik Górczak: Gdyby w wyniku in-vitro nie ginęło tyle istnień byłbym bardzo optymistycznie nastawiony. Refundowanie in-vitro to zabawna sprawa. Nie tak wygląda polityka prorodzinna.

Krzysztof Reszka: In – vitro jest bezwzględnie złe, niezależnie od tego jakie ktoś ma przekonania religijne. Także lekarze ateiści, o ile mają odrobinę oleju w głowie, przestrzegają przed tą procedurą, a nawet gdy dawniej ją propagowali. In – vitro to pasożytowanie na cudzym nieszczęściu, gdy tymczasem zdrowsza, skuteczniejsza, etyczna i – UWAGA! – tańsza naprotechnologia jest pomijana, bo nie pozwala zarabiać takich kokosów jak in-vitro. Nie powinniśmy ryzykować wad wrodzonych u produkowanych w ten sposób dzieci. Nie mamy prawa zabijać nadliczbowych embrionów, ani trzymać je w ciekłym azocie przez lata. Czasem wystarczy drobny zabieg, czasem naprotechnologia, czasem urlop i sport. Kiedy mimo to trwa bezpłodność można pomyśleć o adopcji. Rodzicielstwo to nie sprawa genów, a miłości.

4. Jak powinna zostać rozstrzygnięta kwestia roszczeń homoseksualistów ?

Michał Górski: Do homoseksualistów nic nie mam. Nie uważam tego za normę, brzydzę się tym ale jeśli ktoś kocha inaczej to jego sprawa. Nikomu nie zaglądam do łóżka, niech sobie robi co chce i z kim chce. Nie życzę sobie jednak i będę tępił to z pełną świadomością lewackiego homo terroru. Nie życzę sobie obnoszenia się ze swoją odmiennością na rozmaitych paradach czy marszach. Nie życzę sobie słownego terroru i kolejnych żądań. Nie wyrażam zgody na zawieranie małżeństw homo ani tym bardziej na adopcję. Nie przepadam Januszem Korwin Mikke, ale zgadzam się z jedną z jego wypowiedzi. Powiedział on kiedyś, że są homosie i geje. Homoś to osoba, która kocha inaczej, tacy ludzie istnieją od zawsze, krzywdy nikomu nie robi i niech sobie żyją. Natomiast geje to banda chamów, która ma za zadanie rozbijać społeczeństwo, niszczyć tradycje i deprawować innych. Krzyczą i płaczą, że są w mniejszości, że są dyskryminowani i że domagają się tolerancji. Tylko, że sami gardzą ludźmi myślącymi normalnie i terroryzują większość. I właśnie tę bandę chamów należy tępić i postawić mur, za który w życiu społecznym wstępu mieć nie powinni. Z nimi nie należy dyskutować tylko się przed nimi broni i zwalczać. Bo jeśli w pewnym momencie ustąpimy i damy im palec to ani się obejrzymy a wezmą całą rękę. Normalnością będzie wtedy zboczenie i dewiacja. Nastąpi całkowite odwrócenie pojęć i do tego nie możemy dopuścić.

Damian Kowalski: Najbardziej u homoseksualistów nie lubię tego, że wychodza na ulice tylko po to aby głośno krzyczeć o tym kim są,  kogo to obchodzi? Czy ja wychodze na ulice i krzyczę głośno, że jestem leworęczny? Domagam się aby dzieci w szkole uczyły się pisać lewą ręką? Druga sprawa nauczanie o homoseksualizmie w szkołach, to jest dla mnie niesłychanie żenujące, nasza cywilizacja jest zbudowana na zupełnie innych wartościach i zasadach moralnych więc nie wydaje mi się aby nasza cywilizacja dalej przeżyła kolejne dekady gdy homoseksualizm będzie propagowany w szkołach.

Paweł Kubala: Każdy obywatel jest równy wobec prawa, więc nie widzę powodu zajmowania się rzekomym problemem homoseksualistów.

Dominik Cwikła: Wszyscy obywatele są równi. Nie można więc uprzywilejowywać grup pederastów, ponieważ byłaby to dyskryminacja heteroseksualistów. Jeśli homoseksualiści chcą być razem – niech będą. Chcą po sobie dziedziczyć (mimo tego, że znaczna większość związków takich rozpada się w ciągu dwóch miesięcy)? Nie ma problemu – niech idą do urzędu i zgłoszą taki fakt. Natomiast żadnych redefinicji małżeństwa, żadnych ślubów homoseksualistów, o adopcji dzieci już nie mówiąc. Za to ostatnie powinno się ścigać i karać.

Kuba Szylkiewicz: Na wstępie pragnę wyraźnie zaznaczyć, że nie mam żadnych „wontów” do homoseksualistów jako takich. Sam osobiście znam dwóch i jestem z nimi w bardzo dobrej komitywie. Natomiast autentycznie nie cierpię aktywistów gejowskich. To właśnie popularyzacja niejako „na siłę” homoseksualizmu paradoksalnie przyczynia się do wzrostu nastrojów tzw. „homofobicznych”. Co do samych roszczeń organizacji gejowskich i innych LGBT, to powiem tak: związki partnerskie, oczywiście bez zwrównywania w prawach z małżeństwami oraz bez możliwości adopcji dzieci, to maksimum na jakie byłbym jeszcze skłonny się zgodzić. Jednakże nawet na to się nie zgodzę, ponieważ doskonale wiem, o co w całej tej grze chodzi. Kiedy środowiskom gejowskim ustąpi się raz, to wówczas nastąpi tzw. efekt domina, czyli eskalacja żądań. Jak im dać palec, to wezmą całą rękę, a potem to już w ogóle zjedzą człowieka całego razem z obuwiem. Nigdy nie będą mieli dość, a ich apetyt nigdy nie zostanie zaspokojony. Doskonale to widać na przykładzie państw zachodnich. Właśnie ta pazerność środowisk gejowskich jest dla mnie dostatecznym argumentem, by nie godzić się na jakiejkolwiek ustępstwa. Natomiast jeśli wciąż będą arogancko podnosić swoje postulaty, to można by się wówczas zastanowić nad wprowadzeniem kar za czyny homoseksualne jak to ma miejsce np. w Islamskiej Republice Iranu. No może nie od razu kary śmierci, ale np. więzienia bądź przynajmniej grzywny. Może wówczas to by niejako ostudziło niezdrowy zapał tych środowisk? Poza tym istnieje także kwestia tej natury, czy tego typu związki w ogóle by się przyjęły w naszym społeczeństwie, bo czym jest małżeństwo, to każdy wie. Czym jest konkubinat też zasadniczo wiadomo. Natomiast taki związek partnerski tak na dobrą sprawę, to diabli wiedzą, co to jest… Ani to małżeństwo ani konkubinat tylko jeszcze coś innego. Właściwie to bliżej nie wiadomo co?

Kasper Gondek: Śluby są kwestią religijną i państwo nie może mieć na nie wpływu. Instytucja urzędu stanu cywilnego jest całkowicie zbędna. Jeśli powstanie „kościół” dający „sakramenty” homosiom to nie mam nic przeciwko. We własnym domu każdy może czynić co chce, dlatego sama egzystencja homoseksualistów nie może być „rozwiązywana”. Wszelkimi jednak metodami należy zniszczyć każdą próbę manifestowania swojej seksualności publicznie.

Dominik Górczak: Są pewne granice, których nie należy przekraczać, jednak homoseksualiści wyraźnie mają to w poważaniu. Chcą mieć dzieci, niech sobie zrobią, kto zabrania? Homoseksualizm jest sprzeczny z naturą, tak jak już kiedyś wspomniałem w moim artykule.

Krzysztof Reszka: Nie powinno się poniżać, ani bić osób homoseksualnych. Należy traktować je z szacunkiem. Homoseksualiści powinni mieć możliwość leczenia, jeśli wyrażą na to zgodę. Nie powinni natomiast rościć sobie praw do rzeczy, które naturalnie im nie przysługują jak małżeństwo czy wychowanie dzieci.

5. Co sądzisz o edukacji seksualnej najmłodszych ?

Michał Górski: Przede wszystkim powinna się ona nazywać „wychowaniem do życia w rodzinie” z uwzględnieniem właśnie tej podstawowej komórki społecznej. Powinni odpowiadać za to normalni, wykwalifikowani ludzie mający podejście do młodzieży a nie lewaccy psychopaci i głosiciele postępu. Zajęcia powinny obejmować zagadnienia zdrowia, higieny, bezpieczeństwa, odpowiedzialności, wzajemnego szacunku i miłości prawdziwej a nie jak postulują czerwoni rozpasania, dewiacji i deprawacji. Przede wszystkim absolutnie niedopuszczalne jest poddawanie seksualnej indoktrynacji dzieci w przedszkolach czy podstawówce. Niedopuszczalna jest taka indoktrynacja, która skutkować będzie skrzywieniem dziecięcej psychiki i wyrobieniem złych, szkodliwych wzorców.

Damian Kowalski: Mnie w szkole uczono przysposobienia do życia w rodzinie i nie było to nakładanie kondona na banana tylko inne rzeczy na których opiera się rodzina, kim jest tata, mama, dziecko. Dla coraz wiekszej rzeczy lemingów to co teraz napisałem jest zupełnie niezrozumiałe, mają wypaczony obraz rodziny… Edukacja seksualna jest usilnie wprowadzana tylko po to aby własnie propagować homoseksualizm i na to nie może być pozwolenia.

Paweł Kubala: Uważam, że do problemów natury seksualnej u dzieci i młodzieży w wielu krajach, w tym w Polsce podchodzi się w sposób niewłaściwy. Moim zdaniem powinno się przygotować porządne nauczanie przygotowujące do życia w rodzinie, a nie edukację ws. „bezpiecznego seksu“.

Dominik Cwikła: W gimnazjum już wszyscy wiedzą skąd się biorą dzieci i do czego służą konkretne części ciała. Obawiam się, że tzw. „edukacja seksualna” to pole do popisu propagandystów ideologii gender oraz rozwiązłości seksualnej. Jeśli ktoś sądzi, że wyjdzie z tego coś dobrego, odsyłam do wywiadu o tytule „Dyktatura seksu”, dostępnego w internetowej wersji Gościa Niedzielnego, gdzie dowiadujemy się o „prochrześcijańskich” początkach edukacji seksualnej w Niemczech, a jak patologicznie wręcz (uczenie masturbacji na dzieciach w przedszkolu!) wygląda to obecnie.

Kuba Szylkiewicz: W sferze intymnej takiej jak płodność człowiek zachowuje się całkowicie instynktownie i nie trzeba go czegokolwiek w tej materii uczyć. Jak swego czasu oznajmił Janusz Korwin-Mikke, jego nikt w tej dziedzinie nie edukował i doczekał się szóstki dzieci. Natomiast same lekcje edukacji seksualnej w szkole są zajęciami z pogranicza pornografii. Służą one niekiedy ( choć na szczęście nie zawsze ) do uczenia dzieci i młodzieży nienaturalnych, niezdrowych i dewiackich zachowań, takich jak np. „przyjemny seks homoseksualny”. Własnego dziecka nigdy w życiu nie wysłałbym na takie zajęcia. Efektem tego typu lekcji najczęściej jest także przedwczesne rozpalenie seksualne młodych, co skutkować będzie w przyszłości jedynie wzrostem liczby gwałtów, przestępstw seksualnych, obniżeniem wieku inicjacji seksualnej oraz radykalnym wzrostem ciąż wśród nastolatek, czyli efektem dokładnie odwrotnym od zamierzonego przez jego pomysłodawców. Możemy się tu podeprzeć obserwacjami z państw zachodnich. W Wielkiej Brytanii wiele lat temu wprowadzono tego typu zajęcia do szkół i skutek tego jest taki, że mniej więcej co druga czternastolatka lub piętnastolatka jest już matką. Zwiększa to jednocześnie wśród nich zapotrzebowania na świadczenia socjalne. Mam kolegę, który skończył studia w Anglii, tam mieszka i pracuje, więc mam informacje z pierwszej ręki.

Kasper Gondek: Jeśli rodzice chcą zapisać dzieci na zajęcia z edukacji seksualnej to muszą mieć do tego prawo. Osobiście jednak uważam to za głupotę. Przymus takiej edukacji jest natomiast całkowicie niedopuszczalny.

Dominik Górczak: Zrozumiałe jeśli miałoby to dotyczyć młodzieży gimnazjalnej/licealnej. Ale jeśli taka „edukacja” ma obejmować dzieci, które nadal żyją w przekonaniu, że przyniósł je bocian…Nie wszystko można od razu, z pewnymi kwestiami trzeba się wstrzymać, bo dziecko musi być gotowe na poznanie szczegółów.

Krzysztof Reszka: Albo nie powinno być jej wcale, albo powinna być wychowaniem do miłości i wierności.