Doniecka Republika Ludowa
fot. commons.wikimedia.org

Już kolejny miesiąc opinia publiczna emocjonuje się powstaniem separatystów na wschodzie Ukrainy. Tylko dlaczego w ogóle do niego doszło? Rosja chciała oderwać część ukraińskiego terytorium i je anektować? Chciała zdestabilizować Ukrainę? Te teorie możemy włożyć między bajki. Wychodzi na to, że samo powstanie nie było pierwotnie inspirowane z zewnątrz, powstańcy działali na własną rękę. Dopiero później pojawiła się rosyjska pomoc dla rodaków z Donbasu. Co skłoniło separatystów do powstania zbrojnego? Znudziło im się życie w państwie ukraińskim?

Powstanie w obwodach donieckim i ługańskim było następstwem powołania rządu w Kijowie, który sam się wybrał w wyniku społecznych protestów na Majdanie. Tylko czy Rosjanie z Donbasu nie życzyli sobie władzy „faszystów” spod znaku OUN i epigonów Bandery? Nie do końca. Rzekomy ideologiczny faszyzm nowej władzy jest tylko chwytliwym sloganem. Choć należy pamiętać, że w czasach Związku Radzieckiego na lekcjach historii wszystkich wrogów komunizmu nazywano faszystami, a rosyjska mniejszość na wschodzie Ukrainy w tę narrację uwierzyła, ale nie to był prawdziwy powód.

Prawdziwą przyczyną powstania są interesy ukraińskiego rządu z koncernem Royal Dutch Shell. Rząd ukraiński za pośrednictwem holdingu Bursima, w którego radzie nadzorczej zasiada m.in. ukraiński minister środowiska Mykola Zlochowski oraz były prezydent RP Aaron Stolzman występujący pod pseudonimem artystycznym Aleksander Kwaśniewski, sprzedał Shellowi jedno z największych pól gazu na Ukrainie – Yuzivsa. Shell otrzymał obszar słowiański, część kramatorskiego oraz miasta Krasnyj Łucz i Swatogorsk w regionie Donieckim, a także obszar Balakey i Izum w regionie Charkowa. Pamiętajmy, że Shell obecny jest także na Podolu i Wołyniu i to już od początku XX wieku. Shell ma bardzo duże doświadczenie w podpisywaniu takich umów. Ta o eksploatacji w/w obszarów jest tak skonstruowana, że ukraiński rząd musi siłą odebrać grunty obecnym właścicielom, którzy mieli być ich pozbawieni i wysiedleni. Czy teraz dziwi, że postanowili bronić swojego majątku, a skoro rząd w Kijowie tak z nimi pogrywa, to postanowili administracyjnie odseparować się od niego? Właśnie dlatego walki o Słowiańsk był tak zaciekłe, ponieważ ten obszar był przeznaczony do eksploatacji jako pierwszy. Tym bardziej zważywszy na opłakany stan ukraińskiej gospodarki, rząd Ukrainy potrzebuje natychmiast solidnego zastrzyku gotówki, a tego nie będzie bez inwestycji. Dlatego też żeby do nich doprowadzić nie cofnie się przed niczym. Aż chce się zacytować Alexisa de Tocqueville’a:

„Nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy”.

Rosyjskie wsparcie dla powstańców najprawdopodobniej pojawiła się dopiero później, już po wybuchu samego powstania. Samą operację nadzoruje zaś nie Władimir Putin tylko rosyjski wicepremier oraz przedstawiciel Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin, który prawdopodobnie był pomysłodawcą wsparcia dla separatystów w Donbasie. Jest to polityk nacjonalistyczny i antyzachodni. Być może kierował nim sentymentalizm i narodowa solidarność z separatystami. Niewykluczone że to wcale nie był żaden przemyślany geopolityczny plan Kremla.

Warto na marginesie wspomnieć, że armia rządowa, by wysiedlić mieszkańców Słowiańska, użyła helikopterów, pojazdów opancerzonych, haubic 122 mm oraz wyrzutni Grad – nowoczesnej odmiany słynnych Katiuszy, których obszar rażenia wynosi 14,5 ha. Do ostrzeliwania miast ( ludności cywilnej w tym kobiet i dzieci ) użyto moździerzy, snajperów. Do bombardowania lotniska w Kramatorsku użyto helikopterów z oznakowaniem ONZ, które podobno miały być pilotowane przez polskich najemników, gdyż ukraińscy piloci odmówili udziału w misjach bojowych pod oznakowaniem ONZ. Teraz pytanie za milion dolarów – czy ktoś z Was widział kiedyś szturmowe śmigłowce Mi-24 wchodzące w skład sił ONZ? To oczywiście pytanie retoryczne. Wszystko to miało na celu sianie grozy wśród ludności cywilnej, by zmusić ją do ewakuacji, czyli wysiedlenia jej z terenów przyznanych Shellowi. Pamiętajcie, Moi Drodzy, „jeśli nie wiadomo o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze”. Nie inaczej jest w tym przypadku.