Liczę na to, że warszawiacy w swojej przewadze wyrażą wotum zaufania dla prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, odmawiając udziału w referendum ws. jej odwołania – powiedział dziś premier Donald Tusk.
Lemingi w kraju niegasnącego słońca Peru już wiedzą jak myśleć i co robić a raczej czego nie robić. Premier tłumaczy, że nieuczestniczenie w referendum jest aktem akceptacji, tolerancji czy sympatii z aktualnie rządzącym prezydentem, czy burmistrzem, czy wójtem. Tusk mówił również, że wystarczy nie pójść na referendum i nie będzie to ucieczką od odpowiedzialności, bo to nie jest głosowanie w wyborach.
Uspokoił nas premier łaskawie mówiąc: Ale oczywiście każdy, kto ma inne poglądy, ma prawo to zademonstrować. Mamy więc prawo mieć nadzieję, że uczestnicy tego referendum nie będą aresztowani ani w inny sposób represjonowani…
Inicjatorem referendum jest Warszawska Wspólnota Samorządowa. Aby referendum mogło się odbyć, pod wnioskiem musi podpisać się 10 proc. uprawnionych do głosowania, czy referendum się odbędzie czy nie, to zależy od tego czy ludzie zaczną samodzielnie myśleć, czy będą słuchać złotych rad Donalda Tuska. Przegrana w Warszawie byłaby dla PO nieporównywalnie większym problemem niż niedawna klęska w Elblągu.
na podstawie: info-horyzont