Sąd Apelacyjny amerykańskiego stanu Teksas orzekł, że rasa kandydata może być kryterium przy rekrutacji na studia. Zdaniem sędziów życie na uniwersytecie stałoby się uboższe, gdyby nie stosowano kryterium rasy, a także zniwelowałoby oczekiwaną różnorodność.

Fasada budynku uniwersytetu w Austin z napisem „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”.
Foto: Wikimedia Commons

Sprawa była rozpatrywana z powodu skargi Abigail Fisher, kobiety, której nie przyjął na studia uniwersytet w Austin w Teksasie. Zamiast niej miejsce otrzymała osoba czarnoskóra, mająca o wiele gorsze wyniki w nauce. Mimo, że Abigail znajdowała się wśród 10% najlepszych uczniów w swoim liceum, dla władz uczelni, a także amerykańskich sędziów, ważniejszy okazał się wygląd zewnętrzny.

Walka kobiety o sprawiedliwość ciągnie się już od 2008 roku i przeszła przez wszystkie szczeble amerykańskiego sądownictwa, łącznie z Sądem Najwyższym, który odesłał sprawę do Sądu Apelacyjnego w Teksasie. Abigail Fisher zapowiada, że ponownie odwoła się do Sądu Najwyższego i będzie starać sie o odszkodowanie.

Mimo dyskryminacji ze strony uniwersytetu w Austin i amerykańskiego sądownictwa, udało jej się ukończyć studia. Podjęła je na uczelni w Nowym Orleanie, gdzie nie zastosowano w stosunku do niej kryterium rasowego, a skupiono się na kwestiach merytorycznych.

Trzeba niestety zauważyć, że w podobnie niebezpiecznym kierunku w kwestii dyskryminacji zmierza Unia Europejska. Warto zwrócić uwagę choćby na wypowiedzi szefów państw UE z wczorajszego szczytu z Brukseli, którzy otwarcie przyznawali, że najważniejsze stanowiska we wspólnocie zostaną rozdzielone raczej nie w oparciu o kompetencje kandydatów, ale ze względu na ich płeć, czy poglądy i będą tu faworyzowane kobiety oraz socjaliści (a szczególnie kobiety socjalistki). Stąd już niewiele do dyskryminacji kogoś ze względu na kolor skóry.

na podstawie: narodowcy.net, wprost.pl