Od lat Polska opinia publiczna jest świadkiem poważnej i zawziętej batalii o przyszłość emerytur, wypłacanych przez Państwo każdemu, kto wpłacając przez kilkadziesiąt lat do systemu cześć swoich dochodów, w końcu zdobędzie uprawnienia do otrzymania upragnionego dożywotniego świadczenia, nazywanego – zasłużoną emeryturą.

W batalii tej uczestniczą z jednej strony politycy z partii rządzącej, którzy są piewcami teorii o  nieśmiertelności systemu emerytalnego. To prawda – podwyższyli oni wiek emerytalny i zagrabili miliardy z OFE, ale na tym problemy ZUS już się podobno skończyły, gdyż powyższe przemyślane i zbawienne w skutkach zabiegi dały naszemu systemowi niejako nowe życie, zażegnując wszystkie możliwe do wystąpienia problemy. Tknęły w niego oprócz mocy trwania przez wieki, również funkcjonalność wypłacania pieniędzy nawet, gdy będzie on już pusty. Nieco mogła zadziwić obywateli opinia koalicjanta PO. W ubiegłym roku wicepremier Waldemar Pawlak powiedział, że nie bardzo wierzy w państwowe emerytury, dlatego stara się zabezpieczyć przyszłość przez oszczędności i dobre relacje z dziećmi. Tusk, który zaraz po niefortunnej gafie, będącej chyba chwilowym atakiem wirusa „prawdomówności” zapowiedział, że poprosi wicepremiera o wyjaśnienie tych słów. Później oświadczył na czwartkowej konferencji prasowej: „bardzo łatwo udało nam się wyjaśnić kwestię ZUS-u i wypowiedzi premiera Pawlaka na temat ZUS-u”. – Ja nie rozumiałem tego, co zrelacjonowały niektóre media z wypowiedzi pana premiera Pawlaka, sama wypowiedź premiera Pawlaka nie jest bulwersująca – ocenił premier. – Nasze zaufanie do ZUS-u jest pełne, jeśli chodzi o ZUS jako gwaranta wypłaty emerytur i tutaj nie ma żadnego problemu – podkreślił szef rządu.

Ci drudzy, których nazwę na potrzeby tekstu – „nieżyczliwymi, lecz uczonymi” – mają zupełnie inne zdanie, a ponieważ podają oni jeszcze, takie absurdalne „coś” jak argumenty, toteż analiza ich racji zajmuje dużo więcej czasu, aniżeli w przypadku polityków, którzy swe zdanie opierają raczej na wierze i miernej świadomości makroekonomicznej społeczeństwa. Aby poznać zdanie ludzi, którzy mają spore pojęcie o mechanizmach działania Systemu Emerytalnego w obecnej formie, wystarczy zapytać jakiegokolwiek profesora ekonomii (w nadziei, że tytuł profesora do czegoś zobowiązuje) jakie będą przyszłe emerytury i obserwować reakcję. Jeżeli profesor przewróci się ze śmiechu to możemy uznać, że emerytur nie będzie lub będą wypłacane w śmiesznej wysokości, co zapewne zmartwi osoby, które przez 40 lat wsadziły do systemu 300.000 zł, a otrzymają z niego po 400 zł miesięcznie przez 20 miesięcy, później dyskretnie i bez protestu sobie umrą.

Większość blogerów i publicystów, którzy jednak znają się na rzeczy (wnioskuję to po lekturze ich tekstów i argumentacji jakiej użyli) bardzo krytycznie wypowiada się na temat przyszłości ZUSu, z tego też powodu – mimo, że merytorycznie wszystko się zgadza – postanowiłem nie brać w ogóle ich zdania pod uwagę. Profesjonaliści zaś są dużo bardziej delikatni w swoich prognozach i komentarzach, pewnie ze względu na dobro swoich karier, choć kierunek ich przewidywań jest dokładnie ten sam, przekaz jest zdecydowanie mniej radykalny i stonowany.

Zdaniem profesor Krystyny Iglickiej-Okólskiej ZUS kompletnie zbankrutuje już za 8 lat. Rektor Uniwersytetu Łazarskiego już teraz wie, że ratowanie Państwowego molocha nie ma najmniejszego sensu, a wszystkie działania przedłużające jego istnienie są tylko odwlekaniem egzekucji. Pani profesor jest zwolenniczką idei „emerytur obywatelskich”, popieranej przez większość polityków nie związanych z obozem władzy (takich jak Twój Ruch, Polska Razem).

Podobnego zdania są eksperci z Fundacji Republikańskiej i Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, którzy opracowali szczegółowy i rzetelny: „Raport o sytuacji ZUS”. W perspektywie średnio i długoterminowej nie jest możliwe wypłacanie obecnie gwarantowanych świadczeń emerytalnych bez o wiele bardziej zwiększonej presji fiskalnej, co w efekcie zabija polską gospodarkę – powiedział Marcin Chłudziński, Prezes Fundacji Republikańskiej. Rząd mija się z prawdą w swoich oficjalnych prognozach, twierdząc, że system jest wydolny, a wypłaty możliwe. Wprowadza obywateli w błąd, czyniąc następujące, nierealne wręcz, bajkowe założenia. Eksperci szacują zadłużenie państwa wraz z „długiem ukrytym” na około 200% PKB. Należy ono do największych w Europie. Rząd nie podejmuje żadnych realnych działań, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo wypłacenia Polakom tych pieniędzy w perspektywie ponad 5-letniej. Zdaniem Fundacji ZUS zbankrutuje do 2020 roku.

Zdaniem mojego ulubionego Polskiego ekonomisty, profesora Krzysztofa Rybińskiego, rektora Uczelni Vistula i byłego prezesa Narodowego Banku Polskiego, sytuacja jest również nie do uratowania, a wszelkie zapewnienia Rządu to czysta propaganda mająca zapewnić bezpieczny byt Tuskowi do końca kadencji. Tłumaczyć się będą inni. Prof. Rybińskie jest autorem serii bardzo ciekawych artykułów: „dlaczego już pod koniec tej dekady ZUS przestanie wypłacać emerytury”. Poniżej fragment: “Jak się bliżej przyjrzeć szacunkom ZUS, to widać że wariant pesymistyczny wcale taki nie jest. Bo w 2013 roku zakłada wzrost PKB o 2 procent, inflacji o 2,7 procent i płac realnych o 1,5 procent. Bezrobocie według tego wariantu na koniec 2013 roku ma wynieść 13,2 procent, podczas gdy w styczniu już przekroczyło 14 procent i dalej rośnie. Jeżeli przyjmiemy bardziej realne założenia, czyli stagnację realnych wynagrodzeń i wzrost bezrobocia do prawie 15 procent, to na podstawie analizy wrażliwości podanej przez ZUS możemy policzyć, że dochody FUS spadną o ponad 6 procent w 2014 roku, i ten efekt będzie się nasilał w czasie aż osiągnie 11 procent w 2018 roku. Spadną również nieco wydatki (od 1 procenta w 2014 do 3 procent w 2018) z powodu niższej indeksacji emerytur. Czyli deficyt FUS w 2014 roku wyniesie 73 mld złotych, a w 2018 roku 98 mld złotych, jeżeli tylko w jednym roku – 2013 – bezrobocie będzie rosło, a płace realne będą w stagnacji. Jeżeli natomiast polska gospodarka wejdzie w recesję, lub kilkuletnią stagnację, to może nastąpić eksplozja deficytu w FUS już w najbliższych latach i całkowita niezdolność ZUS-u – a w zasadzie polskiego państwa – do wypłaty emerytur po 2020 roku.” (źródło: rybinski.eu). Na marginesie warto przypomnieć, że tylko w 2012 roku ZUS wypłacił 212,5 mln zł nagród. W przeliczeniu na jednego pracownika dało to średnio 4,5 tys. zł. Jak podał portal interia.pl nagrody pracownikom ZUS wypłacane są kwartalnie zgodnie z Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy, wynegocjowanym przez zakładowe organizacje związkowe. Nagrodzonych zostało łącznie 46,8 tys. osób. Kto ma lepiej wiedzieć, że cały ten ZUS niedługo szlag trafi, jak nie pracownicy? To co się dziwić, że chcą się jeszcze trochę nachapać? (nczas.com)

 

GDZIE JEST ZUS 2?

Z jednej strony mamy największych Polskich ekonomistów, którzy mimo, iż pewnie prywatnie się niekoniecznie lubią, to jednak w tej kwestii mówią jednym, wspólnym głosem. Za główny powód obecnego i przyszłego stanu rzeczy również podają ten sam czynnik – demografię, a w zasadzie czynniki osadzone głęboko w problematyce demografii. Możemy śmiało tym ludziom zawierzyć, gdyż swe tezy opierają na ogólnodostępnych aksjomatach, na wyliczeniach i trendach, a jak wiemy matematyka i statystyka – wykorzystywane w ekonomii – nie kłamią, liczby nie kłamią.

Z drugiej strony mamy Rząd, któremu 30% obywateli ciągle ufa. Rząd przecież też dysponuje tymi samymi danymi co eksperci. Rząd również korzysta z pomocy ludzi wybitnie inteligentnych i wykształconych, stąd nie możemy zarzucić im braku kompetencji. Nie możemy również oskarżyć rządu o złą wolę i świadome okłamywanie opinii publicznej, okłamywanie nas Polaków. W ich wersji dotyczącej sytuacji ZUSu i jego przyszłości musi być coś czego my nie wiemy, a co wiedzą tylko ludzie związani z PO. Nierealne jest przecież, by w tych samych warunkach ekonomicznych dokonywać dwóch, tak sprzecznych ze sobą analiz. Innego wytłumaczenie po prostu nie ma!

Osobiście czuję, że Rząd Donalda Tuska, w swojej wspaniałomyślności i doskonałości przyszykował nam – Polakom – wyjątkową niespodziankę. Wkrótce dowiemy się gdzie są ukryte te nasze setki miliardów złotych, które przez 7 lat rządów Tuska ciągle wyparowywały z oficjalnych zestawień. Jestem pewien, że nie trafiły na prywatne konta chłopaków z Platformy Obywatelskiej, ani niczyje inne. Moim zdaniem rząd Tuska skrupulatnie je odkładał i inwestował. Przygotował też instytucję „ZUS 2”, która posiadając już tak ogromny kapitał, zapewniony przez Rząd PO, będzie mogła faktycznie wypłacać świadczenia niczym WOŚP – do końca Świata i jeszcze jeden dzień dłużej. W niedługo po tym, gdy ten pierwszy ZUS zbankrutuje, Premier wyciągnie z rękawa ASA i powie, że to on o nas zadbał – i będzie miał rację. Odtąd ci, którzy rozpaczali z braku wypłaty świadczeń odetchną z ulgą. Ci zaś, co nie wierzyli w premiera i życzyli mu porażki na polu świadczeń emerytalnych Polaków, oskarżali o kłamstwa i kradzieże, już na zawsze odejdą w niebyt polityczny. Właśnie wtedy to pojawi się największy projekt polityczny Nowej Ery – „ZUS 2” z pełnym skarbcem, a Donald Tusk, jako jego stwórca i geniusz zagwarantuje sobie i swym rycerzom kolejną kadencją.

A tymczasem:

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zaprasza na spotkanie otwarte z profesorem Robertem Gwiazdowskim, które odbędzie się 11 lutego br. o godzinie 18.00 w Kafe Zielony Niedźwiedź.

Wykład: „Dlaczego nie dostaniecie emerytur?”

Prof. Robert Gwiazdowski

Doktor habilitowany nauk prawnych, profesor prawa na Uczelni Łazarskiego, na której zajmuje się myślą polityczną, prawną i ekonomiczną oraz ekonomiczną analizą prawa, adwokat i doradca podatkowy, przewodniczący Rady Nadzorczej ZPP.