Kilkanaście krajów unijnych chce stworzyć Prokuraturę Europejską. Nie ma wśród nich Polski. Czy to początek Unii wielu prędkości?

Prokuratura Europejska ma zajmować się przestępstwami wobec budżetu UE oraz ściganiem przypadków unikania VAT w skali międzynarodowej. Prace nad nią trwają od 2013 roku, jednak dopiero marcowy szczyt Unii formalnie potwierdził, że nie ma szans na wymaganą jednomyślność w tej kwestii. 16 krajów, w tym Niemcy, Francja czy Hiszpania, oficjalnie powiadomiło o zamiarze ustanowienia Prokuratury Europejskiej. Kilka kolejnych chce wkrótce dołączyć. Wykluczają to m.in. Węgry, Polska i Holandia.

„Wzmocniona współpraca” to jeden ze sposobów tworzenia unijnych „prędkości”, czyli różnicowania tempa integracji różnych grup w Unii Europejskiej. Dotąd stosowano ją rzadko i bez udziału Polski, jednak dopiero Prokuratura Europejska urasta do symbolu różnych „prędkości”. W sprzeciwie wobec Prokuratury chodzi o obronę suwerenności przed Unią wkraczającą m.in. w kwestie podatków, które w UE są zasadniczo domeną rządów krajowych.

O złagodzenie zapisów dotyczących „prędkości” w unijnej Deklaracji Rzymskiej z marca zabiegały kraje Grupy Wyszehradzkiej i bałtyckie, ponieważ to one boją się zepchnięcia na decyzyjne peryferia Unii. „To Warszawa i Budapeszt mocno korzystają z budżetu UE, którego ma bronić Prokuratura. A konflikt z Brukselą o Trybunał Konstytucyjny tak obciąża Polskę, że w efekcie może i sprawa Prokuratury jest wyolbrzymiana jako sygnał dystansowania się od eurointegracji” – powiedział jeden z unijnych urzędników.