Jako młody człowiek, student nie mogę wyjść ze zdziwienia nad delikatnością i wrażliwością moich „kolegów”. Dwie osoby ze szklaną psychiką,  zaskarżyły europosła PiS – Ryszarda Legutkę za nazwanie ich… „rozwydrzonymi smarkaczami.”

commons.wikimedia.org
commons.wikimedia.org

Sytuacja miała miejsce w roku 2009 roku. Maturzyści z XIV LO we Wrocławiu napisali do dyrektora szkoły petycję, w której domagali się usunięcia symboli religijnych z budynku. Po debatach wewnątrz szkoły, symbole zostały a europoseł PiS nazwał uczniów „rozpuszczonymi smarkaczami” a ich żądania ocenił jako „typową szczeniacką zadymę”.

Jaśnie Wielmożni Państwo Studenci poczuli się urażeni i pozwali europosła do Sądu. Wczoraj Sąd Najwyższy zadecydował, że poseł naruszył dobra osobiste uczniów i nakazał Mu przeproszenie oraz wpłacenie 5 000 złotych na cele społeczne.
No to sprawdźmy definicję określenia „smarkacz”: „osoba, która zachowuje się niedojrzale, dziecinnie.” No to rzeczywiście, zwymyślał ich, że klękajcie narody… Lansowane w ostatnich latach przez lewackie środowiska „bezstresowe wychowanie” prowadzi do tego, że młodzi ludzie wychowywani „pod kloszem” myślą że wszystko im wolno, że są pępkami świata a reszta jest po to by ich chwalić i im usługiwać. Dochodzi do tego, że nauczyciel boi się zwrócić rozrabiającej gówniarzerii uwagi, żeby nie być oskarżonym o znęcanie się. Należy to jak najszybciej ukrócić i zacząć wymagać.
Osobną sprawą, ale nie mniej bulwersującą jest fakt że licealista, może ŻĄDAĆ usunięcia ze szkoły symboli religijnych. No świat staje na głowie. Jak mawia serialowy Ferdynand Kiepski: „Z tego nieróbstwa im się w dupach poprzewracało”. Ale to są właśnie efekty promowania takich „autorytetów” jak Palikot czy Ryfiński.
rmf24.pl