Matka sześcioletniego chłopca z Wielkiej Brytanii poprosiła szkołę swojego syna, aby przestała czytać bajkowy klasyk „Śpiąca królewna”. Dlaczego? Jej zdaniem promuje ona „niewłaściwe zachowania seksualne”.

Nawet bajki dla dzieci nie są bezpieczne w starciu z szalonymi projektami lewicy. Sarah Hall z Newcastle została wyśmiana za to, że poprosiła szkołę swojego sześcioletniego syna o usunięcie bajki „Śpiąca królewna” z programu nauczania, ponieważ promuje ona „niewłaściwe zachowania seksualne”.

Oryginalna wersja, napisana przez włoskiego poetę w XVI wieku, może budzić kontrowersje. Opowiada historię księżniczki, która zasypia w zamku i zostaje zgwałcona przez króla. Kiedy się budzi, w cudowny sposób zakochuje się w mężczyźnie, który ją zhańbił, żenią się i mają bliźnięta. Kolejne wersje zawierają dobre i złe wróżki oraz księcia, który budzi księżniczkę ze 100-letniego snu pocałunkiem.

Sarah Hall zapytała, czy ta historia jest „wciąż aktualna” i przedstawiła sugestię, że można ją wykorzystać do rozpoczęcia rozmowy ze starszymi dziećmi o zgodzie i jak śpiąca księżniczka może czuć się obudzona przez nieznajomego w jej domu.

Kobieta uważa, że dzieci muszą uczyć się granic i kiedy ufać obcym. Jej zdaniem tradycyjne bajki, takie jak „Czerwony Kapturek”, „Złotowłosa i trzy misie” czy „Księżniczka na ziarnku grochu” wydają się przede wszystkim zaprojektowane po to, by wzbudzać strach i niepokój u ich czytelników.