commons.wikimedia
commons.wikimedia

Od kilku dni w mediach wałkuje się jeden temat. FRANKOWICZE. Osoby, które wzięły kredyty naoglądały się górników i wyszły na ulice żądając pomocy od państwa. A mnie takie stawianie sprawy irytuje. Bo sitwa tzw. „banksterów”, żerujących na kredytobiorcach to jedno, ale cwaniaki którym się nie udało i teraz płaczą to drugie.

Kiedy mówimy o „frankowiczach”, nasuwa mi się jedno podstawowe pytanie. Kto przy zdrowych zmysłach, bierze kredyt w obcej walucie. Jeśli się zapożyczamy, to chyba logiczne że powinno się to robić w walucie w której się zarabia. Ale nie, bo przecież pewna grupka ludzi chciała być cwana, wyczuli w sobie zew inwestora i umyślili sobie że zarobią na taniejącej walucie. W swoich bardzo przedsiębiorczych główkach nie wzięli jednak pod uwagę, że skoro waluta tanieje, to może też zdrożeć. No, chyba że wzięli to pod uwagę ale uznali że żądza zysku jest większa. No, ich święte prawo ale i ich ryzyko. Tym razem ryzyko się nie opłaciło. Wielu ludzi znalazło się w sytuacji dramatycznej, nie przeczę i wielu współczuję. Ale na Boga, nie popadajmy w absurdy. Czy gdyby frankowiczom biznes wyszedł, to podzieliliby się z nami wszystkimi zyskami? W żadnym wypadku. No to dlaczego teraz swoimi stratami próbują obciążyć państwo? Hmm? Czy to nie hipokryzja i próba przerzucenia skutków swojej chciwości na innych?

A może niech państwo pomaga każdemu kto wziął kredyt? We frankach, złotówkach i każdej innej walucie. Może w ogóle państwo powinno wprowadzić limit dzienny transakcji finansowych jakie Polacy mogą przeprowadzać i prowadzić nas za rączkę jak dzieci skoro jesteśmy tacy nieodpowiedzialni?

Pojawia się oczywiście kwestia tzw. „banksterów”, wszelkiej maści doradców finansowych, analityków i spekulantów, którzy namieszali w głowach Polakom. Istotnie należałoby ich wszystkich wyprowadzić na rynek i tam ubiczować na oczach ludu. To sitwa, która robi wszystko by wydoić klienta. Ale z tego co wiem, żaden z tych doradców, nikomu pistoletu do głowy nie przystawiał i nic podpisywać siłą nie kazał. Kto bronił kredytobiorcy znaleźć kogoś zaufanego, skonsultować, pogadać, rozważyć za i przeciw… Ślepa wiara w to, co mówią ludzie którzy zarabiają na tym że my ich słuchamy i robimy to co nam proponują jest wyjątkową naiwnością. Najwidoczniej jednak żądzą zysku przesłoniła tym ludziom zdolność racjonalnego myślenia. Współczuję, ale jesteście dorośli i byliście dorośli również wtedy, kiedy braliście kredyty we frankach.