Jako liberalny konserwatysta chcę, żeby nikt kto nie popełnił przestępstwa nie czuł się w Polsce gorzej od innych, pod warunkiem, że szanuje Polskę jak każdy inny Polak.

Ustrój, którego tak nienawidzę, kończy w tym roku 25 lat. III RP jest tak paskudnym Państwem, nie tylko dlatego, że rządzą nim oszuści, bez jakichkolwiek zdolności naprawienia czegoś, co naprawić bardzo łatwo (gospodarka). Nie chodzi też głównie o to, że w tym Państwie wiele zagadnień jest rozwiązywanych zupełnie odwrotnie, niż winno to być w Państwie normalnym. Ja nienawidzę tego Państwa za to, że brakuje w nim odpowiedzialności. Odpowiedzialności za absolutnie wszystko. Istotne sprawy są ustalane bez dialogu z najbardziej zainteresowanymi – to raz, a dwa to, że nikt się tych ustaleń nie trzyma. Dla przykładu tacy geje i lesbijki. Homoseksualiści źle się czują w naszym kraju, a my źle się czujemy z homoseksualistami, ale nie chodzi tu o jakikolwiek antagonizm, czy nienawiść. Nie. Problem leży w tym, że do tej pory nie został właściwie zdefiniowany i to jest autentycznym powodem braku consensusu. Należałoby TWARDO ustalić zasady i je przestrzegać.

Co irytuje Polaków w homoseksualistach? Nie to, że istnieją, bo istnieją od zawsze i nikomu to nigdy nie przeszkadzało. Przynajmniej dla mnie nie ma znaczenia czy człowiek jest homo, czy hetero. Nie interesuje mnie (jako wolnościowca i prawicowca) z kim kto chodzi spać, gdyż to nie moja sprawa, a poza tym Polska ma większe problemy. A ponadto sama rzecz wydaje mi się tak nieistotna z punktu widzenia mojego stosunku do drugiego człowieka, iż nie chcę nawet tracić czasu na dyskusję o tym. Mnie osobiście i 95% ludzi denerwuje tylko fakt, że się obnoszą ze swoją seksualnością w sposób tak bezczelny. Organizują parady, wtykają pawie piórka w tyłek, odziewają w różowe fatałaszki, malują się i próbują szerzyć propagandę progejowską. Ja nie chcę na to patrzeć, a oni starają się z tego zrobić modę, modę na homoseksualizm, a to mnie wkurza, gdyż mody zwyczajnie nie znoszę.

Wszystko, nawet to co mnie wkurza, ma gdzieś swoją genezę, więc musimy skupić się na problemie i odpowiedzieć na pytanie dlaczego „homosie” organizują te parady? Czy nie mogą zwyczajnie żyć jak inne mniejszości? A choćby wielbiciele wieprzowiny, czy Związki Wędkarskie. Czy widzieliśmy kiedyś pochody tych grup? Nie! Oni spotykają się bez szumu i jedzą swoje mięcho lub łowią ryby. Po co, więc geje się z tym afiszują? Ano dlatego, że w naszym kraju dalej nie mają możliwości iść do Urzędu i zalegalizować swojego związku. Nie mają prawa dowiedzieć się o stan zdrowia przyjaciela, który zapadł nagle w śpiączkę, a z którym mieszkają od 12 lat.

Z jakiego powodu nie mogą? Tego nikt nie wie. Czy to, że geje żyją wśród nas, kogokolwiek wkurza? Przecież tego nie zmienimy. Gdyby zakazano jeść kaszankę, a jestem jej fanem to przecież nie zrezygnuję z jej jedzenia tylko dlatego, że ktoś tak ustalił i zrobię wszystko, by po kryjomu nabyć ją od jakiegoś gospodarza i zjeść pod osłoną nocy. Te zakazy tak nie działają. Jeżeli ktoś wierzy w tego typu zakazy o mocy terapeutycznej, to jest głupcem i powinien spojrzeć na rynek marihuany, która też jest podobno zakazana. Tak samo jeżeli ktoś myśli, że jeżeli Rysio ze Stasiem będąc w formalnym związku, będą razem mieszkać, gotować, jeść i spać to świat się przez to zawali, również powinien przemyśleć sprawę jeszcze raz. Z punktu widzenia zwykłego człowieka hetero legalizacja, czy jej brak nie ma jakiegokolwiek znaczenia i musimy to jasno przyznać. Natomiast dla homo jest to fundamentalna sprawa. Mimo tego jednak przez 25 lat nikt nie miał na tyle jaj, by usiąść do stołu i rozmawiać tak długo, aż nie dojdzie się do porozumienia. To jest właśnie powód, dla którego problem ciągnie się za nami jak Smoleńsk i wkurza wszystkich dookoła. Temat jest przez to już tak bardzo „przegrzany”, że jak się tylko słyszy słowo „gej” to większość wyobraża sobie chudego faceta w rurkach, szpilkach, ze szminką na ustach i z różowym pióropuszem, a przecież to totalna bzdura. Ja w swoim życiu widziałem tysiące gejów i tylko kilku tak wyglądało. Oczywiście, gdyby związki partnerskie były normalnie zalegalizowane to homoseksualiści nie mieliby powodu, by wychodzić na ulicę i demonstrować, a jeżeli już by wyszli to okazaliby się totalnymi kretynami, bo czy małżeństwa wychodzą na ulicę z powodu braku możliwości wspólnego rozliczania się z US? Istnieje jednak pewne zagrożenie związane z filozofią: „dasz palec, wezmą rękę” i będą chcieli adoptować dzieci. Właśnie aby uniknąć tych problemów, trzeba te zasady jasno, twardo i nieodwołalnie ustalić raz na zawsze, a także się ich trzymać jak grubas czipsów. Negocjacje wszak polegają na tym, że każde ze stron musi się zrzec niektórych roszczeń, ale w zamian otrzyma gwarancję przyjęcia przez oponenta innych, bardziej istotnych.

Inną sprawą jest to czy Polacy są w stanie zaakceptować związki partnerskie. Osobiście nie znam nikogo kogo by jakoś szczególnie interesowało ingerencja w wolność człowieka. Każdy jest wolny i niech robi co mu się podoba o ile każdy z tego dwuosobowego związku to akceptuje. Moim zdaniem akceptacja związków partnerskich przez większość obywateli (np. w referendum) jest zbędna. Czy jest sens decydować całym narodem, czymś co dla nas ma znaczenie marginalne i dotyczy kilku procent społeczeństwa? Demokracja tu nie zadziała choćby dlatego, że homoseksualistów jest mniej niż 50%, więc w referendum by przegrali, ale z drugiej strony mamy przekonanie, że mniejszość seksualna i tak istnieje, więc nie ma sensu jej unieszczęśliwiać na siłę, a jak sami wiemy, bez rozwiązania tej sytuacji problem zostanie na zawsze i ani my, ani oni nie będą z tego zadowoleni.

Jeżeli doszedłeś/doszłaś do podobnego wniosku, że należy to w końcu załatwić do końca, choćby dla oczyszczenia atmosfery to należałoby ustalić granice. Granice są bardzo ważne, gdyż nie będzie można ich przekroczyć – już nigdy.

Przede wszystkim należy zalegalizować związki partnerskie dla par zarówno hetero jak i homoseksualnych. Najpierw jednak powinno się jasno i stanowczo postawić warunek, w którym przeciwstawiamy się adopcji dzieci przez te pary. Powinno to być warunkiem nadrzędnym i nie chodzi tu absolutnie o ograniczanie praw mniejszości lecz o poszanowanie dla psychiki młodego człowieka, która mogłaby ucierpień wskutek zaadoptowania go przez parę homoseksualną, choćby poprzez szykany ze strony rówieśników. Po akceptacji tych warunków przez zainteresowanych należy ustalić, że jakiekolwiek późniejsze manifestacje lub działania w kierunku zalegalizowania adopcji będą skutkować natychmiastową delegalizacją związków partnerskich.

P.S. Czekam na wszelkie konstruktywne komentarze, na które będę z chęcią odpowiadał. Wpisy zaś bezsensowne wpisy będą przeze mnie ignorowane.

 

Tomasz Warawko – www.obiektywne.pl