foto: European People's Party EPP / NBP (flickr.com / CC BY 2.0)
foto: European People’s Party EPP / NBP (flickr.com / CC BY 2.0)

Po raz kolejny rząd przedłużył w Międzynarodowym Funduszu Walutowym zupełnie nam nie potrzebną umowę o dostęp do tzw. elastycznej linii kredytowej, która daje do dyspozycji Ministerstwa Finansów oraz NBP 15,5 mld jednostek rozliczeniowych MFW (ma to być równowartość ok. 23 mld USD). Problem w tym, że od początku trwania tej umowy (tj. od 2009 roku) Polska ani razu z niej nie skorzystała. Mimo to Platforma Obywatelska przelała równowartość ponad miliarda złotych na poczet Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Co ciekawe – umowy na „Flexible Credit Line” w MFW, dające dostęp do tajemniczych jednostek rozliczeniowych SDR (które rzekomo mają być wymienialne na dolary) podpisały jedynie trzy państwa na świecie. Oprócz Polski jest to… Kolumbia i Meksyk. Polska o dostęp do elastycznej linii kredytowej po raz pierwszy wystąpiła do MFW w 2009 roku. Międzynarodowa finansjera się zgodziła, ale w zamian za roczny dostęp do linii wzięła równowartość ok. 182 mln zł.

Wczesną wiosną 2010 roku, ówczesny prezes NBP Sławomir Skrzypek uznał, że sytuacja polskiej gospodarki i systemu finansowego jest na tyle dobra, że nasz kraj nie potrzebuje już potencjalnego wsparcia MFW w postaci możliwości korzystania z elastycznej linii kredytowej.

W miesiąc po katastrofie smoleńskiej, w której zginął Sławomir Skrzypek pełniący obowiązki prezydenta RP – Bronisław Komorowski obwieszcza, iż chciałby aby nowy prezes NBP został wybrany jeszcze przed przyspieszonymi wyborami prezydenckimi Marek Belka. Głosowanie nad jego kandydaturą miało miejsce 10 czerwca 2010. Głosami PO oraz SLD Marek Belka został wybrany na prezesa NBP jako kandydat marszałka Sejmu, który wówczas pełnił obowiązki głowy państwa.

15 czerwca 2010 roku (na 5 dni przed I turą wyborów prezydenckich) jedną z pierwszych decyzji Marka Belki było podpisanie wniosku o przedłużenie linii kredytowej w MFW. Już dzień później MFW oficjalnie przyjął wniosek Polski i jednocześnie zasygnalizował, że rozpatrzy go pozytywnie. Formalności stało się zadość 2 lipca 2010, kiedy to umowa o dostępie do elastycznej linii kredytowej została podpisana. Tym samym Tusk z Rostowskim (a może ktoś jeszcze) ostatecznie osiągnęli swój cel. Kilka miesięcy później – w styczniu 2011 r. – Polska złożyła wniosek o wydłużenie o dwa lata okresu obowiązywania elastycznej linii kredytowej. MFW wyraził na to zgodę i wziął za to równowartość ok. 340 mln zł (107 mln USD). To samo miało miejsce w 2012, kiedy umowa została przedłużona o kolejne 2 lata (w zamian na konta MFW poleciało 110 mln USD, czy ok. 350 mln zł). Teraz dowiadujemy się, że rządzący naszym krajem po raz kolejny zawnioskowali o dostęp do linii kredytowej MFW. Koszt do końca 2015 roku ma wynieść ok. 69 mln USD (czyli po dzisiejszym kursie równowartość ok. 240 mln zł). Dotychczasowe łączne koszty funkcjonowania dostępu do „Flexible Credit Line” za lata 2009 – 2015 to równowartość ponad 1,1 mld zł!

na podstawie:niewygodne.info.pl