smDziś mija 5 rocznica katastrofy smoleńskiej. Duński inżynier Glen A. Jorgensen mówi jasno, że nie był to wypadek a katastrofę spowodował szereg eksplozji.

Zdaniem duńskiego inżyniera, oficjalna wersja wydarzeń jest niezgodna z prawami fizyki a śledztwo rosyjskie pełne jest krytycznych błędów i całkowicie niewiarygodne. Dodaje on, że kopie czarnych skrzynek noszą wyraźne ślady manipulacji.

Mówiąc o niepodważalnych faktach ustalonych w toku badań, Jorgensen zwraca uwagę na to, że około 460 m przed miejscem uderzenia w ziemię, samolot stracił najpierw końcówkę lewego skrzydła a następnie środkową część skrzydła, na wysokości ponad 30 m nad ziemią. Problem w tym, że na tej wysokości nie występowały żadne przeszkody. Końcówka skrzydła nosi wyraźne ślady przecięcia przy użyciu kierunkowych materiałów wybuchowych założonych w jedynej możliwej pozycji by osiągnąć zamierzony cel – wewnątrz baku paliwowego w skrzydle, pod kątem 20° względem kierunku lotu a ogon oderwany został tuż nad ziemią. Naukowiec dodaje, że większość pasażerów zginęła w wyniku szeregu eksplozji. Samolot miał rozpaść się na 20 000 – 60 000 części, nie tworząc krateru w ziemi. Bzdurą jest również wersja o winie pilotów, gdyż według informacji inżyniera piloci wykonali prawidłowe podejście do lądowania oraz przygotowali i prawidłowo rozpoczęli odejście na drugi krąg, na wysokości ponad 72 m, zgodnie ze swoją wcześniejszą komendą. 

Kończąc, Jorgensen wzywa przyszłego prezydenta Polski do odsunięcia od badań grupy Laska i podjęcia szeregu działań m.in powołania uczciwej międzynarodowej komisji śledczej, domagania się zwrotu wraku i czarnych skrzynek do Polski, ujawnienia opinii publicznej kompletnych danych z systemu TAWS/FMS, czarnych skrzynek znajdujących się w posiadaniu Amerykanów.

źródło: telewizjarepublika.pl