Aktorka Grażyna Wolszczak dołączyła do swojej koleżanki po fachu Krystyny Jandy i postanowiła walczyć o „wolność” i „demokrację” w Polsce. By to zrobić, udzieliła wywiadu „Gazecie Wyborczej”.

Wolszczak przyznała, że „nie chce i nie może milczeć” oraz że „wybrała wersję Jandy”, czyli nie zamierza jak wielu uciekać z kraju, a zostać w nim i walczyć. Wybrała, jak przyznała, „emigrację wewnętrzną”.

„Ma pani kolegów, którzy wierzą w PiS?” – zapytała dziennikarka „GW”. Aktorka na to: „Nie, ale jedna z moich koleżanek poparła Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich, bo ją denerwował styl prezydenta Komorowskiego, takiego dobrego wujaszka. Niedawno spytałam ją, jak się teraz czuje. ‘Jezus, daj mi święty spokój!’”.

„Jest w narodzie jakaś potrzeba patriotyzmu, takiego najbardziej prymitywnego. Same emocje, bez cienia refleksji. Śpiewanie ‘Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie’ w sytuacji, w której od 25 lat cieszymy się wolnością, albo ta retoryka o powstaniu z kolan. Z jakich kolan? I kto klęczy? Bo nie ja!” – powiedziała Wolszczak.

„Była przed rokiem na ‘czarnym proteście, byłam na Manifie 8 marca, byłam latem pod Sądem Najwyższym. Teraz, w ostatni wtorek, nie poszłam protestować, bo byłam przeziębiona, a lało. I mam wyrzuty sumienia” – przyznała i dodała: „Przywykliśmy, że PiS nastaje na prawa kobiet, chociaż, u licha, mamy XXI wiek i to skandal, by dla władzy kobiety były obywatelami gorszego sortu”.

„Dla prezesa łamanie konstytucji, tłamszenie obywateli, kontrola kobiet – wszystko jest dopuszczalne! (…) Ciągle nie mogę się otrząsnąć, jakim walcem jedzie ta cała ‘dobra zmiana’. Już się nam wydawało, że poszli na maksa, wzięli media publiczne, parę teatrów, muzeów, a teraz się okazuje, że chcą i film. (…) Sztukę zastąpią ‘żołnierze wyklęci’, rozmaryn i partyzanckie ogniska” – stwierdziła i dodała: „Nienawidzę bycia na pierwszej linii politycznego frontu, to w którymś momencie trzeba w końcu sobie jasno powiedzieć, że konformizm oznacza przyzwolenie na powrót PRL-u. A ja to wszystko pamiętam”.

„Nie potrafię tego ogarnąć moim rozumem. Może mam w sobie jakąś niedojrzałość obywatelską, bo nie rozumiem jednej trzeciej tego narodu, choć staram się pojąć frustrację ludzi pokrzywdzonych przez gwałtowne przemiany ustrojowe. Tych zapomnianych, upokorzonych przez biedę” – powiedziała.

Jak dodała: „Trzeba się przeciwstawiać, bić na alarm, tłumaczyć, przede wszystkim ruszyć z pracą u podstaw. Nie zasłużyliśmy sobie na wyprowadzenie z Unii. A pan Kaczyński robi wszystko, by nas wyprowadzić. Chyba że wcześniej Unia sama się rozpadnie. Jest mi okropnie wstyd za nasz stosunek do uchodźców. (…) Wiele razy byłam zdumiona, aż mnie ściskało za gardło, że ludzie, którzy bynajmniej nie sympatyzują z Kaczyńskim czy ONR-em, są przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Czyli PiS nas wszystkich po trochu ‘spisia’, przerabia na swój wzór i podobieństwo”.