W ostatnim czasie przy okazji bliskości rocznicy wydarzeń w Jedwabnem nie milkną oskarżenia o antysemityzm przedstawicieli partii rządzącej, które są kierowane ze strony mediów pokroju „GW” czy „Newsweeka”.

Przedstawicielce tej ostatniej gazety wywiadu udzielił Jan Tomasz Gross.

„Pyta pani, czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego huranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie, w jaki mówi o uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemityzmu. Pasożyty i pierwotniaki prezesa PiS-u brzmią przecież jak ‘Żydzi, wszy, tyfus plamisty’. W Polsce takie słowa mają nie tylko obrzydliwy, ale również morderczy w swych implikacjach wydźwięk. Eksploatują antysemityzm po to, aby zmobilizować nienawiść” – powiedział.

„Doświadczyliśmy tego na własnej skórze całkiem niedawno. Mieliśmy Katyń, za który byli odpowiedzialni Niemcy, faszystów z AK, którzy byli nazywani zaplutymi karłami reakcji itd. Kaczyński chodził wtedy do szkoły i ma tego typu praktyki świetnie opanowane. Może uznał, że podobny zabieg można wykonać dziś, gdy dostał wreszcie pełnię władzy”.

„Za chwilę będą uczyć w szkołach, że Lech, ale Kaczyński, a nie Wałęsa, był najważniejszą postacią Solidarności. Że Michnik, Kuroń czy Balcerowicz to najwięksi szkodnicy epoki transformacji. Ciekawe, jaką rolę przypisze sobie Jarosław Kaczyński i gdzie wybrał miejsce na swój pochówek i upamiętniające go pomniki?”.

Gross jest antypolskim historykiem o maniakalnej wierze w antysemityzm Polaków, którą głosi w Polsce i za granicą, oczerniając nasz naród.