Wszyscy na pewno doskonale pamiętają nagonkę medialną i ataki oponentów politycznych na rząd Jarosława Kaczyńskiego za tak zwane „haki”. Mieliśmy lamenty nad rozgrzebywaniem starych ran („teczki”), polowaniem na czarownice, nad rzekomo permanentną inwigilacją, podsłuchami i podglądaniem. Słyszeliśmy zewsząd, że powstaje państwo policyjne na czele, którego stoi mściwy Kaczor.

Społeczeństwo było edukowane, że ujawnianie najróżniejszych haków czy robienie prowokacji to przejaw zaścianka, spisków i politycznych akcji mających na celu walkę z przeciwnikami. Kulturalny, nowoczesny europejczyk – wynikało z tych przekazów – gardzi czymś takim i jest ponad tym. Tymczasem dziś, kiedy władzy Donalda Tuska w oczy zagląda widmo wielkiej przegranej i oderwania od tzw. „żłoba”, kiedy przytrafiają się kolejne małe porażki pokazujące gigantyczny spadek poparcia PO w społeczeństwie, nagle „haki” powracają. Teraz jednak, ponieważ są wyciągane i przygotowywane przez „swoich” przeciwko zbliżającej się brunatnej fali faszyzmy i nienawiści Kaczafiego są OK i jak najbardziej na miejscu. 

Zaczęło się w Elblągu, podczas kampanii wyborczej na prezydenta Elbląga. Po pierwszej turze, kiedy jasne stało się że kandydat PiS Jerzy Wilk ma duże szanse na wygraną nagle, „przypadkiem” wyciekły tzw. „taśmy Wilka”. Na prawdopodobnie sfabrykowanych i zmanipulowanych nagraniach słychać nagrywanego kandydata, który często w nieparlamentarnych słowach wypowiada się choćby an temat swojej rywalki z PO – Elżbiety Gellert. Niby nic wielkiego, bo każdy częściej lub rzadziej używa słów wulgarnych. Ale naczelne stado hipokrytów doszukało się skandalu i retorycznie pytano Elblążan: „Czy chcecie mieć takiego prezydenta”. Wbrew nagonce, okazało się że … chcieli. Jerzy Wilk wygrał, ale jasne stało się, że to dopiero początek brudnej walki ze strony przerażonej Platformy. Rządzący władzy tak łatwo nie oddadzą. 

Ostatnie tygodnie przyniosły kolejne skandale. WikiLeaks ujawniło prywatne rozmowy z facebooka członka Rady Decyzyjnej Ruchu Narodowego Przemysława Holochera, czym doprowadził do jego wycofania się z działalności politycznej. Dlaczego ? A choćby dlatego, że Ruch Narodowy zaczął ostatnio zyskiwać popularność, jawnie opowiadał się przeciwko obecnemu systemowi, przeciwko układom i wpływom dawnych służb specjalnych. Trzeba więc było znaleźć haki, zohydzić i obrzydzić społeczeństwu. W tym celu opublikowano nawet osobiste rozmowy z członkami rodziny Przemysława Holochera.

Później znów słychać było o nagraniu z rzecznikiem PiS – Adamem Hofmanem w roli głównej. Podczas kampanii wyborczej na Podkarpaciu rzecznik partii imprezował wspólnie z kolegami i koleżankami. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie to że jednocześnie chwalił się rozmiarem i chciał pokazywać koleżankom… swojego penisa. Oczywiście to też przestępstwem nie jest. O ile dzieje się po godzinach urzędowania to pozostaje co najwyżej niesmaczne i obrzydliwe. Jednak ktoś celowo wyczekał i całe zajście nagrał, jakby świadomy tego co będzie się działo. Sprawa oczywiście została rozdmuchana i przedstawiona jako wielki skandal. Znów będzie można urwać parę punktów procentowych znienawidzonej opozycji.

Żeby było jasne. Uważam zachowanie Hofmana za wysoce nieetyczne i niegodne polityka a dodatkowo rzecznika prasowego partii walczącej o władzę. Uważam ponadto, że przez swoją głupotę może zaszkodzić swojej partii i pomóc skorumpowanej, skompromitowanej Platformie samemu wciskając im do ręki oręże do walki z PiSem. Jeśli bawią go takie żarty, jeśli lubi sobie świński pobaraszkować to niech to chociaż robi po cichu, za zasłoniętymi zasłonami a nie łazi publicznie i drze się na cały regulator wystawiając się na pośmiewisko i dając możliwość uwiecznienia tych praktyk a co za tym idzie sprzyjając władzy. Sam Hofman przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni jego żartami i zapowiedział pozwanie tygodnika „Wprost”, który opublikował materiały. Na miejscu Kaczyńskiego kogoś tak nieodpowiedzialnego, zachowujacego się jak gówniarz z gimnazjum wyrzuciłbym z partii natychmiast.

Nie o moralność osobom ujawniającym takie ekscesy jednak chodzi. Gdyby podobnych czynów dopuścił się wysoki działacz Platformy, to raz że zrobiono by wszystko by publikację zatrzymać (Paweł Graś wyspecjalizował się w tym co już pokazywał nawet na cmenatrzu). Gdyby jednak publikacji zatrzymać się nie udało, to cała partia stałaby murem za delikwentem, płakała nad szykanami i permanentną inwigilacją ze strony „przeciwników politycznych”. W przypadku opozycji obowiązuje jednak zasada „po trupach do celu” i wszystkie chwyty dozwolone. Wszyscy uznali ten materiał za wielce wiarygodny i wartościowy. Sypią się gromy i złośliwości. Zamiast zajmować się bezrobociem, zadłużeniem, fatalnym stanem państwa, to politycy i media rozprawiają o przyrodzeniu Adama Hofmana.

Nie mam wątpliwości, że to dopiero początek. Że im bliżej wyborów tym więcej haków będzie zbieranych. Będziemy zarzucani „skandalami” i „wyjątkowymi materiałami prawdy”. Taśmami, filmami i zdjęciami. Odpowiadać za to będą specjaliści – służby specjalne, którym również na rękę by trwał obecny stan rzeczy, by nikt nie mieszał się w zależności i powiązania. 

Ostatnie wydarzenia powinny być przestrogą dla opozycji. Będziecie na widelcu. Za każdym z was chodzić będą tabuny „życzliwych”. Powinniście się mieć na baczności, zanim coś zrobicie, coś powiecie przemyśleć to dziesięć razy. PiS wielokrotnie pokazał, że ma wyjątkowy talent do niszczenia tego, co mozolnie wypracował sobie ciężką pracą. Aby tego nie dopuścić należy mieć oczy dookoła głowy i po prostu eliminować medialnie z frontu jednostki niepewne i niedojrzałe jak choćby Adam Hofman.

Tekst został opublikowany w 3 numerze elektronicznego tygodnika „Nasza Ojczyzna”. Kolejny, szósty już numer dostępny będzie od jutra. Zamawiać można go całkiem za darmo pod adresem redakcja.tbp@gmail.com