Jak poinformował wydział spraw wewnętrznych Senatu Hamburga, wdrożono 35 postępowań przygotowawczych przeciwko policjantom w związku ze szczytem G20. W siedmiu przypadkach czynności podjęto z urzędu, w czterech chodzi o zarzut naruszenia nietykalności cielesnej.

Z powodu szczytu G20 pod koniec ubiegłego tygodnia w Hamburgu doszło do starć policji z agresywnymi lewakami, podczas których obrażenia odniosło ponad 200 policjantów i nieznana liczba demonstrantów. Policja informowała o zupełnie nowym wymiarze przemocy. Funkcjonariuszy oskarżono m.in. o naruszenie nietykalności agresorów.

Pomimo wdrożonych postępowań przygotowawczych burmistrz Hamburga Olaf Scholz zanegował zarzuty, jakoby podczas ochrony szczytu G20 policja stosowała przemoc. „Nie było żadnej przemocy ze strony policji. Jest to pomówienie, które kategorycznie odrzucam” – powiedział Scholz. „Mówię z całym naciskiem: były to bardzo spokojne, bardzo odważne i bardzo trudne działania policji. Policja zrobiła naprawdę wszystko, co było w jej mocy” – dodał.

Za naszą zachodnią granicą wciąż toczy się dyskusja na temat winy za eskalację przemocy, jaka nastąpiła podczas szczytu G20. Minister ds. rodziny Katharina Barley obarczyła ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maiziere’a współodpowiedzialnością za incydenty. Jej zdaniem demonstranci to „hardkorowi ekstremiści z całej Europy”. Tymczasem Angela Merkel stwierdziła, że dla przemocy nie ma żadnego usprawiedliwienia, a monopol siły leży w rękach państwa i nikt inny nie jest uprawniony do jej stosowania.