Dawid LewickiTytuł mojego dzisiejszego artykułu nie jest przypadkowy bo na inwestycjach gdzie ,,łapę” trzyma państwo niejeden polityk czy biznesmen zrobił interes życia. Oczywiście – żeby była jasność – nie są one przeznaczone dla zwykłego zjadacza chleba (podatnika). Przeciętny polski podatnik ma z nimi co prawda sporo wspólnego ale zamyka się to w 2 zasadniczych sprawach: jest płatnikiem tych inwestycji oraz jeśli po raz kolejny zapłaci może z nich czasem skorzystać.

Aby nie być gołosłownym podam kilka przykładów. Nie sposób w tym miejscu nie wymienić superszybkiego Pendolino. Pociąg, który jest zupełnie nieprzystosowany do naszej infrastruktury kolejowej (albo na odwrót) ale 2,5 mld zł to chrapka dla niejednego śmiałka, oczywiście nie całość dla jednej kliki ale procent z tego i tak wygląda ciekawie więc było o co walczyć. Ojciec tego cudeńka, były minister Sławomir Nowak nawet skorzystał z dobrodziejstwa swojego dziecka i osobiście udał się w przejażdżkę za 195 zł z Warszawy do Gdańska, a zapłacili oczywiście podatnicy. Producent Pendolino jest znany z tego, że w każdym kraju, który zakupił od niego sprzęt w ciągu ostatnich kilku lat ma problemy natury korupcyjnej. Wyjątkiem od reguły jest Polska. Bo przecież III RP pod względem uczciwości i przejrzystości inwestycji funkcjonuje jak zegarek wspomnianego ministra.

O stadionie narodowym przypominamy sobie maksymalnie kilka razy do roku, a to też ponad 2 mld zł. Orliki budowane były za ok. 1 mln zł od sztuki, podobne obiekty samorządy były w stanie zbudować kilka razy taniej, ale nie były one ,,błogosławione” ręką premiera Tuska. Nasze autostrady też do najtańszych nie należą, te budowane chociażby w Niemczech są o wiele tańsze, mimo że koszt pracy i materiałów niższy z pewnością nie jest. Korzystanie z nich to kolejny wydatek bo skoro już są to państwo uznało, że kolejnej okazji do złupienia obywateli nie może przepuścić. Dla przykładu jednorazowy przejazd autostradą A2 kosztuje więcej niż całoroczna opłata za przejazd autostradami i drogami szybkiego ruchu w Szwajcarii. No ale ktoś powie, że nie jesteśmy przecież Szwajcarią… i niestety ma rację bo bliżej nam chociażby do Ukrainy, której mamy pomagać walczyć z korupcją.

I tym radosnym akcentem zakończę moją skromną analizę, życzę aby Nowy Rok przyniósł wymarzone zmiany dla Was prywatnie a państwo było skuteczniejsze w działaniu i tańsze w utrzymaniu. Mam na myśli oczywiście nowe państwo polskie bo w III RP już nie wierzę, istnieje przecież tylko teoretycznie.