„W górę serca, bo Platforma z nami jest” – chciałoby się zanucić radośnie pod nosem. Zwłaszcza po przeczytaniu wizji, którą roztacza na jednym z portali społecznościowych poseł PO – Adam Szejnfeld. Mianowicie oczom internautów ukazało się zdjęcie wieżowców w słonecznym Dubaju z dopiskiem parlamentarzysty: „Tak będzie wyglądała Polska, jeśli nadal będzie rządziła PO”.

Nie wiem czy rządzący nami ludzie są aż tak bezczelni, że bezceremonialnie robią sobie z Polaków jaja czy też nawąchali się czegoś i naprawdę wierzą w to, że są zbawcami Narodu i że wkrótce jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, niczym grzyby po deszczu zaczną wyrastać luksusowe kompleksy budynków.

Wbrew pozorom, budynki kipiące podobnym przepychem w Polsce już są. Zajmują je przedstawicielstwa zagranicznych firm a także mieszczą się w nich siedziby ZUSu czy NFZu. Tak więc, w Polsce już mamy powiew luksusu i dobrobytu. Szkoda tylko, że korzystać mogą z niego jedynie nieliczni wybrańcy, ściśle określona kasta, można by rzec że przedstawiciele współczesnej „rasy panów”. Cała reszta – która nazywana już była bydłem czy motłochem – może o takim standardzie pomarzyć. Coraz więcej za to mamy lokatorów w noclegowniach, schroniskach dla bezdomnych, w piwnicach, pustostanach czy na dworcach kolejowych.

Pod względem nierówności społecznych, już Dubaj przypominamy panie pośle. Jedni – tacy jak pan – za przeproszeniem podcierają się banknotami a inni żebrzą o groszaki na kajzerkę. Bezmyślny „rozwój”, który polega jedynie na stawianiu kolejnych wieżowców i centrów handlowych uginających się od szkła czy złota, – często na kredyt zresztą – prowadzi do gigantycznego rozwarstwienia w społeczeństwie. Zrównoważony rozwój, to jest to czego Polska dziś potrzebuje. Harmonia i zdrowy rozsądek a nie owczy, bezrefleksyjny pęd ku „luksusowi”. Inwestycje zagranicznego kapitału owszem, ale przy jednoczesnym rozwoju rodzimego przemysłu. Zarówno tego wielkiego, chociażby stoczni jak i tego mniejszego w postaci małych i średnich firm. Tworzenie bezpiecznej, stabilnej gospodarki a nie kolosa na glinianych nogach uzależnionego od wąskiej grupy bogaczy, których każdy „foch” i zmiana strategii może doprowadzić kraj do jeszcze większej ruiny.

Tak więc Panie pośle Szejnfeld niech pan nie napala się jak szczerbaty na suchary i nie bredzi publicznie o Dubaju. Najpierw zlikwidujcie 14% bezrobocie, sprawcie by miliony emigrantów znów poczuły, że tu w kraju mają szansę na godne życie. Dom buduje się od fundamentów a nie od dachu… Ale co wy sejmowe nieroby, które ciężkiej pracy nie uświadczyliście od lat, możecie o tym wiedzieć?

Nic już wam nie pomoże, społeczeństwo nie da się po raz kolejny nabierać na wasze gadanie i pustą propagandę. Wasz czas dobiega końca. W Irlandię uwierzyli, w Dubaj już nie.