Przewodniczący Izby Reprezentantów USA oraz wszyscy politycy – zarówno demokraci jak i republikanie – poparli amerykański atak na Syrię. Oznacza to, że agresja na państwo Bliskiego Wschodu jest już jedynie kwestią czasu. Co ciekawe, rządu amerykańskiego nie obchodzi to, że członkini komisji ds. praw człowieka ONZ Carla Del Ponte powiedziała iż ONZ dysponuje zeznaniami, według których rebelianci syryjscy stosowali bojowy gaz sarin. Nie ma natomiast dowodów, że broń chemiczną stosowały wojska rządowe.

Lider demokratów, Eric Cantor oraz republikanów, Nancy Pelosi udzielili poparcia dla prezydenta USA w sprawie agresji zbrojnej na Syrię. Oprócz tego poparcia udzielił im przewodniczący Izby Reprezentantów, John Boehner.

Rząd amerykański zdaje się ignorować już zupełnie ONZ. Przedtem Obama zapowiedział, że jest gotów zaatakować Syrię bez zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ. Teraz zaś szykuje atak, mimo ostatniej informacji od komisji ds. praw człowieka. Carla Del Ponte w imieniu komisji ujawnia:
ONZ dysponuje zeznaniami, według których rebelianci syryjscy stosowali bojowy gaz sarin. Nie ma natomiast dowodów, że broń chemiczną stosowały wojska rządowe. Chodzi o stosowanie gazu przez opozycję, rebeliantów, a nie przez władze rządowe. Nie ujawniono jednak kiedy i gdzie miałby zostać użyty.
Należy mieć nadzieję, że drugi obieg mediów, tych naprawdę niezależnych dotrze do jak największej liczby osób i informacje o prawdziwych wydarzeniach z Syrii wywołają presję na rządach oraz mediach głównego nurtu. Jeśli prawda stanie się powszechna, Obama straci cassus do agresji, dzięki czemu Assad będzie mógł rozprawić się z „rebelią” finansowaną przez USA i ich arabskich sojuszników.