Dawid LewickiRok 2015 z pewnością będzie kluczowy dla Polski ze względu na zbliżające się wybory prezydenckie i przede wszystkim wybory parlamentarne. Wraz z nadejściem jesieni będziemy wiedzieć, czy pojawiło się światełko w tunelu i Polska stanie na nogi politycznie i gospodarczo, czy wielu z nas powinno rezerwować bilety na tanie linie lotnicze np. do Wielkiej Brytanii. Jednak nim to nastąpi, 10 maja wybierzemy Prezydenta RP.

Po raz pierwszy w historii naszego kraju mamy prawdziwy wysyp kandydatów opozycyjnych, lokujących się po prawej stronie sceny politycznej: Janusz Korwin-Mikke, Grzegorz Braun, Paweł Kukiz, Marian Kowalski, Jacek Wilk, Waldemar Deska. Oczywiście w szranki z urzędującym Prezydentem stanie tylko kilku z nich, bo ciężko uwierzyć, że każdemu uda się zebrać 100 tys. podpisów, nie mając wsparcia medialnego i finansowego. Praktycznie o każdym z nich w prawicowych mediach pisze się sporo, dlatego ja się skupię w tym artykule na krótkiej analizie kandydatów systemowych oraz swej ocenie ich szans wyborczych.

Nie sposób oczywiście nie zacząć od ,,strażnika żyrandola”, czyli Prezydenta wszystkich POlaków, który w sondażach przeprowadzanych przez ,,niezależne” media bije na łeb i szyję wszystkich pozostałych kandydatów. Pan Komorowski przez całą kadencję swego urzędowania, jak można było się spodziewać nie wniósł nic pozytywnego do polskiego systemu, nikomu się specjalnie nie naraził, dzięki czemu jest naturalnym faworytem.

W roku 2010, rękawice podjął Jarosław Kaczyński osiągając bardzo dobry rezultat, jednakże w tych wyborach wystawił tryskającego ,,charyzmą” unioposła Andrzeja Dudę. Człowiek mało rozpoznawalny, z lewicowym, socjalnym (typowo pisowskim) programem. Kampanię zaczął z wielką pompą, wydając na konwencję przynajmniej 0,5 mln zł, oczywiście w zasadniczym stopniu z kieszeni podatników. Obstawiam, że w tym wypadku wynik będzie znacznie niższy niż poparcie PiS-u, które oscyluje w granicach 30%.

Męskie oko przyciąga ,,niezależna” kandydatka reprezentująca SLD, Magdalena Ogórek. Jak mieliśmy okazję się przekonać przez ponad miesiąc, jej jedynym argumentem ma być uroda. Kandydatka nie bierze czynnego udziału w konferencjach prasowych, nie odpowiada na pytania, a jej program to głównie krytyka (słuszna) złego prawa. Prawa, które w dużym stopniu jest efektem wielu lat rządów SLD, ciekawe co na to Leszek Miller? W tym wypadku uważam, że szef sojuszu wytargował ,,coś” od obecnie rządzących, w związku z czym mógł sobie pozwolić na wystawienie słabej, kompromtującej się kandydatki. Ale to przecież nie nasz problem, wynik na poziomie kilkuprocentowym, jak słabe piwo.

Negocjacje dotyczące niewystawienia kandydata przez PSL zakończyły się fiaskiem, w związku z tym pierwszym kandydatem zielonych jest Adam Jarubas. Doskonale pamiętam niedawną kampanię samorządową, kiedy to Marszałek woj. Świętokrzyskiego w swoim spocie wyborczym mówił o miłości do swojego województwa, ciężkiej pracy w itp. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby w tle nie zaprezentowano obrazów zakupionych za kilkaset dolarów na portalu istock, pochodzącyh z Kanady, Wielkiej Brytanii i Słowenii, nie mających nic wspólnego ze świętokrzyskim, o którym była mowa. Może tym razem w swoim spocie (o ukochanej Polsce) zaprezentuje nam egipskie piramidy, plaże nad oceanem i chiński mur? W końcu ,,niezawisły” sąd orzekł, że obraz nie jest informacją, ponieważ ona ma wyłącznie werbalny charakter więc można pokazywać co się chce a mówić piękne slogany. Póki co kandydat wywołuje (nieskutecznie) przeciwników do debaty. Tak czy inaczej kandydatura na 1-2%.

Kolejnym kandydatem zielonych jest tajlandzki imigrant, który dotarł do Polski jako Anna Grodzka. Ewentualne poparcie ze strony działaczy LGBT może tu wynieść 0,1-0,3%.

Ostatnim kandydatem jest słynący z częstej zmiany poglądów (bądź ich braku), Janusz Palikot. Niedawny szef partyjny tajlandzkiego imigranta, skompromitowany przez kilka lat bycia w sejmie uważam, że zajmie pozycję pomiędzy dwoma kandydatami zielonych.
Kampania kandydatów systemowch będzie więc wyglądać jak pogoda za oknem: bura i ponura. Nadzieja w tym, że ze swoim przekazem do możliwie największej części Polaków, nieogarniętych propagandą ,,niezależnych” mediów dotrą kandydaci prawicowi. Panowie do dzieła!