Gabriel Janowski zasłynął m.in. obroną polskich cukrowni. Zaangażowanie w obronę polskich interesów przysporzyło mu wielu wrogów. W roku 2000 przed debatą ws. odwołania ministra Wąsacza Janowski zaczął się bardzo dziwnie zachowywać. Dziś mówi jasno, że powodem było podanie mu środków odurzających.

W roku 2000 przeprowadzono na mnie operację, której celem było wyeliminowanie mnie z polityki, a nawet fizyczne unicestwienie. Operacja była dwuczęściowa. Rozpoczęła się 15. w sobotę. Ponieważ się nie powiodła, przystąpiono do drugiej fazy, która polegała na tym, że pan Zygmunt Hortmanowicz, lekarz z wykształcenia dał mi pod pozorem wzmocnienia środki odurzające. W swojej ekspertyzie doktor Hansen napisał, że podano mi bardzo silne środki odurzające i tylko dzięki silnemu zdrowiu przetrwałem. I rzeczywiście to miało miejsce – opowiedział Gabriel Janowski w wywiadzie dla portalu wsensie.pl.

Zdaniem polityka, próby zniszczenia jego wiarygodności zaczęły się już dzień wcześniej.

Pierwsza operacja, która się nie powiodła polegała na tym, że wieczorem 15. bardzo źle się poczułem. Znalazłem się w stanie, w którym nigdy nie byłem. Kurowałem się przez całą noc. Miałem objawy towarzyszące przedawkowaniu środków narkotycznych. Liczono, że ja w takim stanie wsiądę do samochodu i pojadę do domu, bo byłem wtedy w Sejmie. Tak się nie stało. Kurując się całą noc, w jakiś sposób doszedłem do siebie i miałem prowadzić konferencję. Pan profesor Hortmanowicz, który był na sali i kontaktował się z moim sekretarzem, wkroczył w momencie, w którym miałem wychodzić. Według świadka rozebrał mnie z garnituru, założył jakiś sweter i dał pod pozorem wzmocnienia te środki. Odczekał 15-20 minut i jak ja dojrzałem, wziął mnie pod pachę i z mojego pokoju prowadził na salę i wystawił czekającym mediom – usłyszeliśmy na nagraniu.

Janowski uważa, że bezpośrednią przyczyną nafaszerowania go środkami odurzającymi, było poparcie, którym się cieszył oraz fakt, że zagroził poważnym interesom.

Proszę zauważyć, że ja jako jedyny do tej pory chyba poseł na przełomie roku 1999 i 2000 miałem największe poparcie ze wszystkich polityków – 76%. Powstawały komitety wyboru Janowskiego na prezydenta, bo dla wielu było oczywiste, że ten facet tak twardo walczący o polską rację, zasługuje na zaufanie i na poparcie. W związku z tym wszyscy, których bezpośrednie czy pośrednie interesy kapitałowe, finansowe, polityczne zostały naruszone, musieli zadziałać. I zadziałali.