Przez ostatnie dwa wieczory mieliśmy okazje oglądać jak funkcjonuje machina medialna na usługach rządu i jego rzeczywistych mocodawców ze służb specjalnych – takich czy innych.

Zapewne dlatego aby móc swobodnie nawigować przebiegiem debaty w wiadomym, a przychylnym dla rządzących kierunku mainstreamowe media nie dopuściły do współorganizowania debaty telewizji Trwam czy Republika. Skala manipulacji jakiej byliśmy świadkami przeprowadzana m.in. za nasze pieniądze z powszechnego abonamentu słusznie przywołuje czasy głębokiej komuny.

Ustawienie w pierwszej kolejności debaty dwóch pań reprezentujących ugrupowania, które chcą dzielić scenę polityczna miedzy siebie miało zasugerować opinii publicznej kto naprawdę liczy się w wyborczej rozgrywce. Natomiast w drugiej pytania stawiane przez funkcjonariuszy działu propagandy podszywających się pod dziennikarzy były celowo tak formułowane, aby stwarzając pozory merytoryczności uciec od sięgnięcia do istotnych problemów, co całkiem słusznie wychwycił Paweł Kukiz.

Obserwowany spektakl dziennikarskiej obłudy tylko dla niepoznaki nazywany debatą przedwyborczą każe postawić zdecydowaną tezę, iż jedyną droga do zaprowadzenia normalności w mediach jest wyciągnięcie ich spod wpływów tej pookrągłostołowej kliki. Tylko w ten sposób będziemy mogli doczekać się rzeczywiście niezależnych i profesjonalnych mediów, które będą pełnić swoją społeczna rolę. Czas, aby duża część lokajów-dziennikarzy stała się imigrantami z aktualnych miejsc pracy.