W cieniu wywołanych przez lenno-poddańcze wobec Brukseli decyzje naszego (nie)rządu dzięki, którym pogrzebana została kolejna szansa na postawienie Polski w pozycji lidera państw naszej części UE, Bruksela wsadziła kolejna bombę z opóźnionym zapłonem dla naszej gospodarki.

Oto po cichutku, z ukrycia ministrowie środowiska przyjęli reformę systemu handlu emisjami CO2 (ETS) która zamraża 900 mln uprawnień zdejmowanych z rynku w tzw. procesie backloadingu co w konsekwencji oznacza większe koszty dla przemysłu energochłonnego. Wyższe ceny certyfikatów mogą spowodować pogorszenie pozycji konkurencyjnej naszego przemysłu, a w skrajnym przypadku jego przenoszenie poza UE. Jaki to będzie miało wpływ na kondycje całego polskiego przemysłu nie trudno się domyśleć. Jakoś w tej kwestii państwa tzw. starej Unii niespecjalnie przejmują się solidarnym rozłożenia kosztów  przyspieszenia wprowadzenia w życie MSR . Przy tym nie ma dla nich znaczenia, ze w ten sposób łamią własne ustalenia dotyczące polityki klimatycznej na tę dekadę.

Po raz kolejny obłuda i hipokryzja brukselskich urzędników pokazuje się w pełnej krasie ukazując, ze nie zawahają się oni przed żadnym świństwem aby przerzucić koszty własnej niefrasobliwości we wprowadzaniu w życie absurdalnych pomysłów lobby ekologicznego na swoich słabszych partnerów.