Co jest największą wadą długów? To oczywiste, trzeba je oddać! Tego problemu nie mają jednak rządzący zaciągający zobowiązania, które spłacać będą musieli nie oni, a ich wyborcy oraz ich dzieci i wnuki.
Polski dług publiczny rośnie w tempie nieprzewidzianym przez licznik postawiony ku przestrodze w Warszawie przez prof. Leszka Balcerowicza. Na koniec pierwszego kwartału 2015 r., nasz dług publiczny wyniósł 885,73 mld zł, czyli ponad 50% PKB. Może to szokować i słusznie, ale warto tu dodać, ze gdyby nie rozgrabienie pieniędzy z OFE, to statystyki wyglądałyby jeszcze gorzej. Tyle liczby.
Co to oznacza w praktyce? To, że wiele przyszłych pokoleń będzie musiało ciężko pracować, by spłacić efekty radosnej twórczości obecnego rządu. Czy naprawdę tego chcemy? Zastopujmy ten pęd ku przepaści. Doprowadźmy do konstytucyjnego zapisu o zakazie generowania deficytu budżetowego!