jgnJugendamt to organizacja, która specjalizuje się w odbieraniu rodzicom dzieci i umieszczaniu ich w sierocińcach. Wystarczy donos zawistnego sąsiada, albo nadgorliwej nauczycielki w szkole. Urzędnicy nie sprawdzają jakie są fakty, nie obchodzi ich gdzie dziecku jest lepiej. Przychodzą, i z kamienną twarzą niszczą rodziny.

– Monika Nowosad, to Polka mieszkająca w Niemczech. W roku 2013 o jej sprawie pisał portal Onet.pl. Były partner pani Moniki doniósł na nią, zarzucając jej używanie narkotyków, oraz znęcanie się nad dziećmi. Pewnego dnia, kiedy z jednym dzieckiem czekała na dwoje pozostałych do drzwi zapukało dwóch policjantów i dwie panie urzędniczki. Bez nakazu poinformowały, że zabierają córkę pani Moniki. Na pytanie, gdzie są pozostałe dzieci padła odpowiedź że już zostały „zabezpieczone” przez Jugendamt. Następnego dnia pani Monika zrobiła test na obecność narkotyków. Wynik negatywny. Kiedy poszła do urzędu, odmówiono jej jakichkolwiek informacji na temat zabranych dzieci. Nakazano jej podpisać, że będzie współpracowała z Jugendamtem a jeśli nie, to więcej dzieci nie zobaczy.

– W lipcu 2013 roku, w polskich mediach ukazała się informacja o polskim małżeństwie które wyjechało do Niemiec do pracy. Oszukani przez pracodawcę stracili mieszkanie. Urzędnicy Jugendamtu w asyście policji zabrali im 2,5 miesięcznego synka. Ojciec dziecka zwrócił się o pomoc do Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. Po długiej walce, małżeństwo wróciło do Polski i udało im się odzyskać dziecko.

– W grudniu 2013 tvn24.pl, informował o małżeństwie któremu Jugendamt odebrał…dwudniowe dziecko i przekazał rodzinie zastępczej. Rodzicom pozwolono widywać się z noworodkiem trzy razy w tygodniu przez godzinę. Urzędnicy uznali, że ojciec dziecka pozbawiony jest instynktu opiekuńczego a matka nie poradziła sobie dotąd z przeżyciami z przeszłości (była bita przez swojego niemieckiego męża).

– Również w grudniu 2013, sąd odrzucił wniosek o oddanie dzieci innej polskiej rodzinie. Trójkę dzieci w wieku 1,5 roku, 3 i 5 lat Jugendamt zabrał małżeństwu po ich zatargu z niemieckimi sąsiadami. Urzędnicy uwierzyli na słowo sąsiadom i uznali, że rodzice są nieodpowiedzialni i agresywni – również wobec dzieci. Sąd wyznaczył rodzicom widzenia dwa razy w tygodniu, pod nadzorem niemieckiego tłumacza i urzędnika.

To tylko garstka z kilkudziesięciu tysięcy takich sytuacji rocznie. Urzędnicy Jugendamtu rozbijają zarówno polskie jak i niemieckie rodziny. I mimo, że bardzo często rodzice w sądach wygrywają i udaje im się odzyskać swoje pociechy, to nic nie wróci im i ich dzieciom straconych nerwów. A urzędnicy? Ruszają w teren niszczyć kolejne rodziny.