Polscy politycy to z reguły wyrachowane, aspołeczne i oderwane od rzeczywistości pasożyty żerujące na uczciwie pracujących obywatelach. Jest jednak okres, kiedy te chytre lisy zmieniają się w gołąbki pokoju zstępujące z niebios do ludu. To kampania wyborcza.
Nie będę jednak pisał o niespoełnionych obietnicach bo to banał i pójście na publicystyczne skróty. Zajmę się czymś innym. Mianowicie, przykładami tak nachalnej i obrzydliwej propagandy i sztuczności że nawet dla osób znających cynizm „wybrańców narodu” bywa ona odrażająca.
Bronisław Komorowski:
– Prezydent był z wizytą na Śląsku. Kiedy odjeżdżał z Rynku, zobaczył płaczącą dziewczynkę – płakała rzekomo dlatego, że nie dostała autografu. Bronisław Komorowski według ekstatycznych relacji kazał zatrzymać limuzynę, wysiadł, utulił zapłakane niebożę i złożył podpis. Świadkowie milczą na temat ewentualnych błędów ortograficznych.
Adam Jarubas:
– Marszałek województwa świętokrzyskiego a jednocześnie polityk PSL, Adam Jarubas w środę rozdawał na ulicach Kielc wielkanocne jajka i składał życzenia przechodniom. Reakcja mediów: Zaskoczeni kielczanie chętnie częstowali się symbolicznymi wielkanocnymi jajkami, których w zaledwie kilka minut rozdano tysiąc sztuk.
Jarosław Kaczyński:
– Prezes PiS zorganizował specjalną konferencję prasową, na której wspólnie ze swoimi współpracownikami malował PiSanki. Następnie, z ubrudzonymi farbkami palcami i szerokim uśmiechem na twarzy prezentował efekty swojej ciężkiej pracy.
Donald Tusk:
– Premier powiedział kiedyś: „Wolałbym się nie urodzić, niż na grobach zmarłych budować swoją karierę”. Tak się jednak składa, że w jednym z ostanich spotów wyborczych zawarto scenę, jak premier składa kwiaty na Powązkach pod pomnikiem ofiar tragedii. Po burzy w mediach niezależnych, materiał usunięto ale niesmak pozostał.
Leszek Miller:
– Lider SLD, postanowił w nawiązaniu do słynnej piosenki wypuścić w kraj „czerwony autobus”, którym będą poruszali się kandydaci postkomunistów do europarlamentu. Czerwoni pasażerowie będą zatrzymywali się na trasie i rozmawiali z ludem na temat ich oceny 10 lat w UE.
Artur Dębski:
– Poseł Twojego Ruchu, w obliczu kampanii wyborczej nagle przypomniał sobie o polskich emigrantach. Postanowił więc wyruszyć do Londynu i spróbować życia na obczyźnie. Po przylocie zarejestrował się w tamtejszym Urzędzie Pracy i stwierdził, że za 100 funtów tygodniowo „nie da się przeżyć”.
Jarosław Gowin:
– Były minister w rządzie PO, nagle przypomniał sobie o polskich produktach. Jeżdząc po Polsce zgrywa wielkiego lokalnego patriotę, nawołując do ostrej selekcji kupowanych produktów. Przykładem może być wizyta na Kleparzu, gdzie z szerokim uśmiechem stał za stołami zastawionymi Wielkanocnymi koszyczkami.
To tylko nieliczne przykłady robienia przez polityków z wyborców głupków. Apeluję, byśmy nie dawali się manipulować i owijać wokół palca. Widzicie gdzieś jakiegoś klauna oderwanego na chwilę od koryta i próbującego się przymilić w celu zagarnięcia Państwa głosów? Reakcja powinna być jedna. Obojętność albo roześmianie się im w twarz i odejście. Proste metody są najskuteczniejsze i działają dużo lepiej niż największa wiązanka bluzgów.