W całej Polsce od wyjazdu prezesa PiS na Ukrainę panuje z jednej strony – zdziwienie – z drugiej zachwyt nad decyzją Jarosława Kaczyńskiego o wyjeździe do Kijowa i poparcie dążeń tego narodu do wejścia do eurokołchozu. Ja jednak wcale nie czuję się zaskoczony takim krokiem byłego premiera.

Kadr z prounijnego spotu Prawa i Sprawiedliwości z 2003 roku.
Foto: YouTube.com

Problemem wielu osób jest to, ze utożasamiają poglądy Kaczyńskiego z poglądami marginalnego eurosceptycznego skrzydła PiS. W skład tej frakcji wchodzą głównie byli posłowie LPR-u, czy innych małych prawicowych partii, które zostały zmiecione ze sceny politycznej przez Prawo i Sprawiedliwość. Partie te istotnie były eurosceptyczne, jednak PiS zawsze wyrażał się z aprobatą co do prounijnych dążeń zarówno Polski, jak i całego regionu środkowo-wschodniego Europy.

W 2003 roku Jarosław Kaczyński w spocie Prawa i Sprawiedliwości mówił – Jesteśmy za silną Polską w Europie i dlatego wzywamy was do udziału w referendum, do głosowania za wejściem do Unii Europejskiej – czy to można nazwać eurosceptyzmem? W tym samym spocie lektor przedstawiał PiS jako „nowoczesną partię polskiej prawicy, realizmu i zdrowego rozsądku, która opowiada się za wejściem Polski do Unii Europejskiej„. PiS w tymże samym roku, ustami Kazimierza Michała Ujazdowskiego straszył – Decyzja odmowna jest izolacją Polski – dodając, że oznaczałoby to – radość naszych wrogów.

Jarosław Kaczyński udając się na Ukrainę nie robi niczego nowego. Kontynuuje politykę swojego ś.p. brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który w 2004 roku szedł ramię w ramię z Wiktorem Juszczenką. Tak jak Lechowi Kaczyńskiemu nie przeszkadzało wspieranie Juszczenki, czczącego zbrodniarza Stepana Banderę jako bohatera Ukrainy (w styczniu 2010 przyznał mu nawet oficjalny tytuł Bohatera Ukrainy), tak i Jarosławowi Kaczyńskiemu nie przeszkadza stanie na „Euro Majdanie” obok neobanderowców.

1 kwietnia 2008 roku Sejm przyjął Traktat Lizboński. Jarosław Kaczyński był w tej większej grupie posłów PiS, czyli wśród tych którzy głosowali za traktatem (pełna lista tutaj). 10 października 2009 roku dokument ratyfikował prezydent Lech Kaczyński. Z tym dniem Polska utraciła swoją suwerenność i stała się jedną z wielu części składowych Unii Europejskiej.

To nie przypadek, że Jarosław Kaczyński wsparł prounijne dążenia narodu Ukraińskiego. To wpisywało się w jego (i Tuska, czy Milera) politykę od początku, tak jest także teraz. Nie mogło być inaczej. Także nie jest niczym zaskakujacym „nagła” zgodność wszystkich dużych partii, co do wsparcia prounijnych dążeń Ukrainy. Tak było zawsze.

Kiedy więc ktoś wam powie – o patrz, Kaczyński na Ukrainie wspiera prounijne manifestacje, cóż za zaskoczenie – pokażcie mu mój tekst. Zaskoczy się :).