Viktor Orbán foto: wikimedia commons

Wiktor Orban dla PiS-u był bohaterem. Cienka jest jednak linia między miłością, a nienawiścią. Dla Jarosława Kaczyńskiego Orban stał się persona non grata, po tym jak ważniejszy od interesu ukochanej przez Kaczyńskiego Ukrainy, okazał się dla niego istotniejszy interes Węgier. Zamiast Budapesztu nad Wisłą obecnie postuluje więc budowę raczej Kijowa.

Interes narodowy

Andrzej Duda skrytykował Orbana, że ważniejszy dla niego od interesu europejskiego jest „swoiście rozumiany interes Węgier”. No cóż, przestępstwo. Duda i tak zachował jeszcze jakiś umiar, mówiąc o potrzebie rozmowy z Orbanem. Według Mariusza Kamińskiego zaś odwrotnie, Orban „zaprzeczył polityce niezależnych, dbających o swoje interesy Węgier”. Pewnie dbanie o węgierskie interesy polegać ma na „załatwieniu” cen gazu, jakie ma Polska (jedne z najwyższych w Europie, więcej płaci jedynie Mołdawia, natomiast mniej nawet Ukraina, uznająca Rosję za agresora)  ) i jakiegoś embarga na węgierskie produkty.  PiS, który tak krytykował rządy PO za uległość wobec Zachodu, postuluje jeszcze większe wasalstwo wobec Ukrainy. Jego celem ostatecznym ma być szkodzenie Rosji, bez względu na koszty. Całkiem inną postawę przyjmuje Wiktor Orban. Z jednej strony w kwestii Ukrainy nie wychyla się, głosując za sankcjami razem z innymi państwami Unii. Jednak w kwestii ukraińskiej mówi głośno o prawach mieszkających na Ukrainie swoich rodaków. Dodatkowo wykonuje wobec Rosji przyjazne gesty. Gesty, które jednocześnie nie są wasalstwem, ale pragmatyczną, skuteczną polityką.

„Zbrodnia” Orbana

Dla Kaczyńskiego zbrodnią Orbana było zaproszenie do stolicy Węgier Władimira Putina. Takiej zbrodni prezes nie przebacza, wobec czego odmówił spotkania z przywódcą Węgier, dawnym swoim wzorem. Obrażanie się to zresztą już tradycyjna metoda Kaczyńskiego, od 5 lat bojkotuje też bowiem zaproszenia Prezydenta RP. Zastępca Kaczyńskiego, Mariusz Kamiński i inni politycy PiS wzywali nawet do podobnego bojkotu Ewę Kopacz.  Brakiem kultury wykazał się przy okazji wizyty premiera Węgier były wicepremier, obecnie bliski współpracownik Ewy Kopacz Jacek Rostowski, mówiąc publicznie o „przywołaniu do porządku” Orbana przez polską premier. Ona w kontekście wizyty szefa rządu węgierskiego, że Ukraińcy mogą sami decydować o swoim losie. Czyżby więc poparcie dla Ukraińców ze Wschodu, którzy przez wojnę swoje państwo znienawidzili do reszty i nie chcą mieć z nim nic wspólnego?

Polityka piastowska

W przypadku PO jednak zachowanie zachowawcze wobec Orbana nie jest nowością. PO od początku realizuje tzw. politykę piastowską (choć większość Piastów się pewnie w grobie przez to przewraca), głównym partnerem Polski czyniąc Niemcy, wobec których Polska nie znaczy kompletnie nic. PiS miało sensowniejszą koncepcję, budowy w UE koalicji państwa Europy Środkowej i Wschodniej. Najbardziej propolskim politykiem był tu Orban. Problemem jest jednak, że Orban, zamiast iść, własną piersią bronić Ukrainy, a raczej nowych jej władz, wspieranych przez środowiska noebanderowskie i nawet neonazistowskie, broni własnego interesu. Tak, gdy Polskie rolnictwo jest wykańczane przez embargo rosyjskie (ale na mięso także naszych przyjaciół z Ukrainy, których tak bronimy), Orban uzyskał obniżkę cen gazu i wsparcie finansowe. Podobną pragmatyczną politykę próbują prowadzić Czechy, Słowacja i Austria. Z kim wobec tego będzie sojusze zawierał Kaczyński?

Kierunek niemiecko – ukraiński

Raczej nie posłucha się ostatniego w PiSie głosu rozsądku Zbigniewa Kuźmiuka, który oddziela politykę energetyczną Budapesztu, widząc jej konieczność (jak również próby uniezależnienia Węgier od Rosji przez np odzyskanie od Rosjan większościowego pakietu akcji koncernu paliwowego MOL), a zarazem zasługi Orbana w polityce ekonomicznej, szczególnie wobec sektora finansowego i zagranicznej w UE.  Kaczyńskiemu wtedy pozostaje albo pójście drogą Tuska (zresztą popierając Lizbonę, w najważniejszej kwestii to już zrobił), lub iść nadal w jeszcze większym stopniu niż PO w nieodwzajemnioną miłość ku Ukrainie, co polską gospodarkę będzie dalej pogrążać, przy okazji hodując potwora odradzającego się ukraińskiego szowinizmu. Zresztą w kwestiach wschodnich Polska i tak jest pionkiem Niemiec i USA, które wysyłając nasz kraj na pierwszy ogień, same dzielą się wpływami z Putinem.

Żródło: wp.pl, newsweek.pl, TVP Info, onet.pl, wpolityce.pl