common.wikimedia

Monika Olejnik od pewnego czasu jest w swoich programach dziwnie nadpobudliwa. Krzyczy, gestykuluje, a co najgorsze przerywa programy wtedy kiedy od jej rozmówców padają niewygodne słowa. Podobnie było dziś, kiedy gościem był Joachim Brudziński z PiS.

Jednym z tematów rozmowy było skazanie byłego szefa CBA – Mariusza Kamińskiego.

Sitwa, która rządzi od ośmiu lat i ma za swoimi plecami różnych pomagierów, zrobi wszystko, by taką osobę jak Mariusz Kamiński ukrócić. On robił wszystko, by walczyć z korupcją – nieważne, czy był to polityk, minister, celebryta – mówił Joachim Brudziński z PiS.

Jednak to był dopiero początek. Monika Olejnik stwierdziła, że poseł PiS jest nadpobudliwy. Ten za to zaczął żartować z dziennikarskiego doświadczenia Olejnik.

Wiem, że pani ma wielkie doświadczenie reporterskie. Wielki szacun – stwierdził, na co prowadząca „Kropkę” odcięła się:

Lepiej mieć reportaże w skupach butelek niż pewne fakty z przeszłości.

Wtedy Brudziński zaczął się bronić, a jednocześnie przypomniał dziennikarce rok 1991 kiedy to po jednej z audycji Olejnik odjechała jednym samochodem z Urbanem i Michnikiem:

Jakie fakty? Gdyby pani chciała, to musiałaby sięgnąć do swojego serdecznego kolegę, który panią podwoził…

To wyprowadziło prowadzącą z równowagi.

Podwożenie nie oznacza przyjaźni. Urban nie jest moim przyjacielem! Kończymy program! – warknęła, po czym zakończyła program przed czasem.