W ubiegłym tygodniu miało miejsce bardzo niepokojące i niestety masowo przemilczane przez media wydarzenie. Kolejna grupa cwaniaków ponagliła Polskę w sprawie absurdalnych żydowskich roszczeń.

Mowa o deklaracji Europejskiego Porozumienia na rzecz Ocalonych z Holokaustu. 34 eurodeputowanych wystosowało list do przewodniczącego Europarlamentu Martina Schulza, w którym domagają się ponaglenia Polski w sprawie żydowskich roszczeń. Inicjatywa ta bardzo spodobała się izraelskiej gazecie „Jerusalem Post”. Czytamy na jej łamach:

Europejscy prawodawcy – adwokaci restytucji krytykują politykę Polski [w tej sprawie] jako szczególnie niesprawiedliwą.

W tym kontekście wymieniana jest również tzw. deklaracja terezińska – sygnowana w 2009 roku jeszcze przez śp. Władysława Bartoszewskiego. Deklaracja ta, szerzej nieomawiana – na stronach „Forum Żydzi Chrześcijanie Muzułmanie” jest opisywana następująco:

Deklaracja Terezińska jest niezobowiązującą listą podstawowych zasad mających przyspieszyć, ułatwić i uczynić transparentnymi procedury restytucji dzieł sztuki oraz prywatnego i komunalnego mienia przejętego siłą lub oddanego pod presją w czasie Holokaustu. 

I dalej:

Deklaracja mówi także o spoczywającym na rządach obowiązku monitorowania antysemityzmu, a także o umożliwieniu nieskrępowanego dostępu do archiwów dla poszukujących skradzionych dzieł sztuki. Dokument powołuje też do życia też Europejski Instytut Dziedzictwa Zagłady, który zajmie się restytucją majątku żydowskich ofiar wojny oraz gromadzeniem danych na temat sposobu wdrażania zasad Deklaracji Terezińskiej przez sygnatariuszy. Podczas konferencji wytknięto niektórym krajom brak odpowiednich rozwiązań prawnych. Polskę wskazano jako jedyny kraj byłego bloku wschodniego, który nie przeprowadził dotychczas reprywatyzacji.

Jak informuje Grzegorz Braun, wśród 34 deputowanych domagających się od Schulza ponaglenia Polski są m.in. Charles Goerens z Luksemburga i Anders Hökmark ze Szwecji.

Tak oto grupa cwaniaków, niespokrewnionych w żaden sposób z rzeczywistymi ofiarami, nie mająca żadnych prawnych podstaw do ubiegania się o „odszkodowania” zyskała kolejnych „adwokatów” i rzeczników.