O północy z 30 czerwca na 1 lipca Unia zwiększyła liczbę członków do 28. Tym 28 stała się Chorwacja. A więc kolejny „frajer” do dojenia. Urzędasy już zacierają ręce. Piękny kraj, tyle cudownych terenów do przejęcia, tyle zabytków do zniszczenia. Jakoś społeczeństwo chorwackie nie widzi powagi sytuacji. Jak czytamy na portalu interia.pl, Chorwaci w rozmowie z Polskim Radiem „wyrażali nadzieję, iż wejście Chorwacji do Unii będzie miało pozytywny wpływ na ich codzienne życie, że osiągną wyższy standard życia, lepsze zarobki, będą mieli możliwość pracy zagranicą lub zdobywania tam edukacji.” Lemingi są wszędzie. Ale żeby po tylu latach, po naocznym obserwowaniu upadku Grecji, Portugalii czy Hiszpanii, po doświadczeniach Słowaków, którzy naiwnie przyjęli Euro nadal uważać, że wejście do UE jest zbawieniem i złapaniem Pana Boga za nogi to naprawdę kwalifikuje się do leczenia.

Jose Manuel Barroso, witając Chorwatów we „WSPÓLNOCIE” powiedział: „To historyczna noc, dzięki wam, Chorwaci. Chcieliście wejść do UE i wasza ciężka praca sprawiła, że stało się to możliwe (…) , że jesteście dobrze przygotowani, żeby przyłączyć się do Unii.” Oj tak. Tu się zgadzam. Historyczna. Bo od dziś drodzy Chorwaci owoce waszej ciężkiej pracy trafiały będą do kieszeni eurourzędasów i to im nabijały będą sakiewki.

Niezwykła, wręcz podręcznikowa jest też obłuda władz Chorwacji, ale to akurat żadna nowość. Czy Polska, czy Francja czy Chorwacja. Wszędzie politycy to zwykłe sprzedajne kreatury gotowe na wszystko byle tylko przypodobać się europejskim mocarzom. Premier Chorwacji, podczas uroczystości w Zagrzebiu stwierdził: „Dzisiaj w nocy stoimy tu, mając przed sobą nową odpowiedzialność”  Wyraził też nadzieję, że UE i wszystkie jej państwa członkowskie będą otwarte na Chorwację „jako integralną część ich własnej niezmiernie różnorodnej tożsamości”. Jak pisał Dante: „Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie”. Przystąpienie do UE jest równoznaczne z wyrzeczeniem się wolności i suwerenności. Tam dąży się do wynarodowienia. Różnorodność nie jest mile widziana. Tam stawia się na odruchy stadne. Wszelka indywidualność, niezwykłość są tępione. Powoli, systematycznie zabija się oryginalność i tworzy się wielki eurotwór.

Bardzo mi przykro, że kolejny i do tego tak piękny kraj przekona się o tym na własnej skórze. A jak skomentuję tą euforię społeczeństwa ? Głupich nie sieją, sami się rodzą… Mądry Chorwat po szkodzie…