Aż trudno mi w to uwierzyć, ale kolejny kraj wszedł dzisiaj do tonącego okrętu zwanego strefą euro. Tym państwem jest Łotwa. Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać ze słów tamtejszego premiera, że liczy on dzięki tej tragicznej decyzji na szybszy rozwój gospodarczy i wzrost liczby inwestycji. Chyba w Niemczech…

Tak często sami „biczujemy się” powtarzając jak to w Polsce jest gorzej niż wszędzie indziej, jacy to Polcy głupi, a jednak u nas jeszcze nie jest tak źle. Nie mamy np. jeszcze takiego głupiego rządu, któryby doprowadził do likwidacji waluty narodowej, która, jak wszyscy wiedzą, jest podstawą silnej gospodarki. No, ale jaki sobie Łotysze rząd wybrali, taki wybrali i teraz muszą ponieść tego konsekwencje.

Tacy do końca głupi to oni nie są, bo większosć mieszkańców Łotwy jednak jest przeciwko wprowadzeniu euro, ale co z tego, jak wybrali rząd, który do tego konsekwentnie dążył. To tak, jakby ktoś wszędzie mówił, że nie lubi kotów, a do swojego domu przynosiłby ciągle koty, karmił je, bawił się z nimi, czy robił sobie z nimi zdjęcia. No, ale nie znam szczegółów łotewskich wyborów, być może rządząca partia, podobnie jak w Polsce, przed wyborami zapowiedziała co innego, a po wyborach zaczęła robić co innego.

My jednak mamy szczęście, że Tusk nie ma jaj i ciągle przesuwa datę wprowadzenia euro w Polsce. Widać wyraźnie, że obawia się tej decyzji, ale nie chce wprost powiedzieć, że Polska euro nie przyjmie, żeby się nie narazić zachodowi. Moim zdaniem on liczy na to, że będzie mógł tak przeciągać tą decyzję w nieskończoność. Może aż tak długo to nie będzie trzeba, bo niedługo jego rządy się zakończą. My Polacy nie jesteśmy tak głupi, żeby dać Tuskowi trzecią szansę (tj. kadencję).