Podczas dorocznego Balu Dziennikarzy nie zabrakło aluzji politycznych. Przodowała w nich dziennikarka TVN-u Katarzyna Kolenda-Zaleska.

Katarzyna Kolenda-Zaleska jest członkiem rady fundacji organizującej imprezę. W swoim przemówieniu podkreśliła rolę mediów prywatnych w sytuacji, w której media publiczne przestały pełnić funkcję kontrolną wobec władzy.

Media publiczne przestały być czwartą władzą, która kontroluje rządzących. Nic w tym temacie nie trzeba mówić więcej, wszystko przeczytamy na „paskach” – powiedziała.

Dlatego na tych wszystkich z pozostałych, z wszystkich pozostałych mediów, spoczywa dzisiaj naprawdę szczególny obowiązek: obrony podstawowych wartości dziennikarstwa, fundamentów naszego zawodu, mówienia prawdy, po prostu – dodała.

Dziennikarka stwierdziła, że wolność słowa „wywalczona w roku ’89”, nie jest dana nam raz na zawsze, a dziś prawa mediów i prawo obywateli do rzetelnej informacji jest zagrożone. Co ciekawe zdaniem Kolendy-Zaleskiej jej słowa nie były wymierzone w rząd.

To wystąpienie przeciw pomysłom, które chcą zdusić naszą niezależność. Ponieważ rząd chce nam narzucić, o czym będziemy informować, i w jaki sposób będziemy informować, jak mamy pisać i o czym mamy pisać. I na to naszej zgody nigdy nie będzie – oznajmiła chwilę później.

Rząd nie będzie nam dyktował, w jaki sposób mamy pisać i o czym mamy pisać, kiedy mamy publikować nasze materiały i jak długo mają trwać dziennikarskie śledztwa. Nie damy się wziąć na smycz. Po prostu mówimy: nie – zakończyła.