Foto: Piotr Drabik/Wikimedia Commons

Prezydent Bronisław Komorowski nie może opędzić się od zaszczytów. W minioną sobotę otrzymał kolejną w swojej karierze nagrodę – tym razem jest to przyznawany przez Regionalną Izbę Gospodarczą w Katowicach Diamentowy Laur Umiejętności i Kompetencji. Brzmi jak ponury żart? Informacja jest jednak jak najbardziej poważna.

Jak mówi prezes RIG w Katowicach Tadeusz Donocik, „Laury Umiejętności i Kompetencji są przyznawane wybitnym osobistościom, które swoją postawą i twórczą aktywnością przysłużyły się do obrazu aktualnej Polski i Śląska. Laureaci wywodzą się z różnych środowisk […], ale łączy ich aktywna i pełna determinacji postawa, aby kształtować obraz nowoczesnej Polski. Laury zawsze pokazywały ludzi mądrych, przedsiębiorczych i szlachetnych. Byliśmy przeciwwagą dla negatywnego postrzegania rzeczywistości, ciągłego niezadowolenia z czegoś.”.

Rozkładając ową wypowiedź na czynniki pierwsze, wiele można by było powiedzieć o prezydencie Komorowskim – człowiek wybitny, aktywny, zmieniający Polskę, mądry, zaradny, a ponadto szlachetny. Czy na pewno wciąż mówimy o Bronisławie Komorowskim? Być może mamy jedynie do czynienia z nieszczęśliwą zbieżnością nazwisk laureata i polskiego prezydenta? Niestety, po bliższym przyjrzeniu się sprawie, muszę stwierdzić, że o żadnej pomyłce nie może być mowy – na oficjalnej stronie internetowej głowy naszego państwa widnieje wyraźna informacja potwierdzająca. Uwagę zwraca również ostatnie zdanie wypowiedzi prezesa Donocika i charakterystyczne dla pewnych środowisk szukanie pozytywów tam, gdzie po prostu ich nie ma – musi być miło, bezstresowo i optymistycznie, czego gwarantem jest bez wątpienia tegoroczny laureat.

Okazuje się, że mimo niewątpliwego zaszczytu jakiego doznał, urzędujący prezydent był tak bardzo zajęty, iż nie znalazł czasu na osobisty odbiór nagrody. Podczas gali wyemitowano jednak nagranie, w którym Komorowski podziękował za wyróżnienie mówiąc, że traktuje je nie tylko jako docenienie jego dotychczasowej działalności, ale również jako motywację do dalszej pracy.

Czego dowiadujemy się po ogłoszeniu nazwiska zwycięzcy? Jaki przekaz niesie ze sobą ta wiadomość? To wyraźny znak, że na dobre ruszyła kampania prezydencka i pewne środowiska po prostu wspierają „swoich”. Zastanawia mnie tylko, kogo w wyścigu o fotel prezydenta i reelekcję ich ulubieńca boją się wyborcy i działacze Platformy Obywatelskiej. Bo to, że się boją, widoczne jest gołym okiem. Świadczy o tym nie tylko wzmożona aktywność inicjatyw, o których traktuje niniejszy artykuł. Do tego – jak informowała już Parezja.pl – dochodzi również fakt, iż PO nie zamierza oszczędzać na kampanii, wydając na nią, podobnie jak pięć lat temu, 15 mln zł.

Być może to tylko dmuchanie na zimne, ale działacze związani z Platformą wiedzą doskonale, że ich kandydat nie reprezentuje sobą zupełnie nic, należy więc pokazać elektoratowi, że jest doceniany i nagradzany, a co za tym idzie – najlepszy. Ci głupi Polacy na pewno nie zauważą, że król zamiast nosić zdobne szaty, jest po prostu nagi. Podsumowując powyższe rozważania mogę jedynie zacytować klasykę polskiej telewizji: „Nieprawdopodobne? A jednak!”.