Mimo że od obaleniu w Polsce komunizmu minęło ponad ćwierć wieku, sprawiedliwość nadal nie dosięgła wielu komunistycznych oprawców, którzy spokojnie dożywają swoich lat na sutych emeryturach, sięgających często ponad 13 tys. zł miesięcznie.

Przykładem takiego człowieka jest wyjątkowo mroczna postać w polskiej historii – gen. Henryk Kostrzewa. Zaczynał on swoją karierę w latach 50. ubiegłego wieku jako sekretarz w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Łodzi. Szybko został przeniesiony do Warszawy, gdzie był asesorem i sędzią. To właśnie w jego sądzie odbywały się niesławne sesje wyjazdowe, na których wymierzano kary śmierci byłym żołnierzom AK i innych formacji podziemia antykomunistycznego. Od 1984 do 1990 r. Kostrzewa był naczelnym prokuratorem wojskowym. W lipcu 1989 r. odmówił rehabilitacji rotmistrza Witolda Pileckiego.

Henryk Kostrzewa dostaje co miesiąc dokładnie 13 tys. 602 zł emerytury.

„Nie tylko Henryk Kostrzewa pobiera taką emeryturę, jest ich wielu. U nas nie było żadnej czystki, która wiązałaby się z wojskowymi sędziami w stanie spoczynku” — skomentowała sprawę Zofia Pilecka, córka rotmistrza Witolda Pileckiego.

Kostrzewa miał w przeszłości otrzymać zarzuty prokuratorskie, jednak sąd odmówił uchylenia mu immunitetu. Inny z jego procesów został zawieszony „ze względu na zły stan zdrowia generała”.

 

wpolityce.pl/fakt/mn