Foto: Wikimedia Commons

Twój Ruch przestał istnieć, a na gruzach SLD dwie grupy zamierzają zbudować swoje partie. Taki obraz lewicy w Polsce wyłania się w ostatnich dniach. Wcale mnie to nie martwi.

Czy w kolejnej kadencji polskiego parlamentu nie zobaczymy żadnej partii otwarcie nazywającej siebie lewicową? To coraz bardziej prawdopodobne. Niestety de facto sporo lewaków egzystuje w PO i PSL, a więc Sejm i Senat prawdopodobnie nie uwolni się całkiem od lewackiej logiki. Ale zawsze to krok w dobrą stronę.

Wczoraj nowym rzecznikiem Twojego Ruchu został Mchał Kabaciński. Nie pobył nim długo, bo już wieczorem poinformował na Twitterze, że z inicjatywy Janusza Palikota Klub Poselski Twój Ruch został rozwiązany. To ostatnie próby ratowania twarzy przez człowieka bez poglądów, bo gdyby sam swojego klubu nie rozwiązał, Marszałek Sejmu rozwiązałby go następnego dnia, kiedy odeszłaby z niego grupa posłów. Kabaciński chwilę później poinformował, że także z inicjatywy Janusza Palikota, zostało powołane Koło Poselskie Ruch Palikota. Widać więc, że szefowi latającego cyrku swojego nazwiska brakuje nowych pomysłów na nazwy kolejnych odsłon swojej działalności.

Wydawałoby się, że klęskę Palikota wykorzysta SLD. Tyle, że SLD ma swoje problemy. Wielu działaczy buntuje się przeciwko wystawieniu przez postkomunistów jako kandydatki na prezydenta Magdaleny Ogórek. Zbieranie podpisów idzie bardzo opornie. Na razie zbyt wcześnie, żeby to z pewnością stwierdzać, ale pojawia się cień szansy zagrożenia, że nie zbierze wystarczającej ilości podpisów. Brak jakiegokolwiek kandydata (a nawet kandydatki) SLD będzie oznaczało przyśpieszenie upadku SLD. Już teraz, jak donosi 300polityka.pl, dwie grupy starają się rozmontować tą postkomunistyczną formację. Jednej lideruje Grzegorz Napieralski, który pokłócił się z partyjnym betonem, drugiej Barbara Nowacka (nie mylić z Wandą Nowicką). Czyli, jak to lewacy, przede wszystkim starają się zachować parytet płci.

Z jednej strony cieszy mnie fakt, że w następnym Sejmie nie zobaczę już czerwonych i pomarańczowych mordeczek twarzy. Z drugiej strony – obawiam się, że upadek lewactwa, oprócz oczywiście pozytywnego efektu, doprowadzi także do duopolizacji polskiej polityki. Zostaną dwie partie, różniące się niezbyt znacznie i nikt im nie naskoczy, więc będą robić co chcą, a nie to, co trzeba. No, ale Polacy nie w tak beznadziejnych przypadkach dowiedli, że uda im się dokonać niemożliwego.